Włodzimierz Press jest uznanym aktorem, który na koncie ma dziesiątki ról serialowych, filmowych i teatralnych. Ogromną popularność zdobył już na początku zawodowej drogi za sprawą serialu "Czterej pancerni i pies", w którym wcielał się w rolę Grigorija Saakaszwilia. Jak wspominał po latach w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", mało brakowało, a wcale by jej nie przyjął.
We wspomnianej rozmowie Włodzimierz Press opowiadał, że w latach 60. wziął udział w zdjęciach próbnych do filmu "Faraon" Jerzego Kawalerowicza. Poszły mu bardzo dobrze i pojawiły się już plotki, że to on zgarnie główną rolę. Gdy Press usłyszał, że ruszyły zdjęcia do filmu, do którego zaangażowano ostatecznie Jerzego Zielnika, poczuł duży zawód. Zgodził się więc wziąć udział w próbnych zdjęciach do "Czterech pancernych", za które oferowano wynagrodzenie. "Właściwie tylko dlatego wziąłem udział w zdjęciach próbnych do 'Czterech pancernych'. To było krótko po niepowodzeniu z 'Faraonem' (...). W dodatku chodziło o serial wojenny, a ja jestem z natury pacyfistą, nigdy nic wspólnego z wojskiem nie miałem. (...) Ale cienko prządłem, więc poszedłem" - opowiadał.
Udział w serialu dał mu nie tylko sławę, ale też wielką miłość. Na planie "Czterech pancernych" w 1966 roku poznał przyszłą żonę Renatę. Jak relacjonował, podczas pracy przy pierwszej serii była jeszcze studentką ASP i pracowała jako pomocnica kostiumografki. Później ukochana aktora dostała angaż jako samodzielna kostiumografka. Pobrali się w 1967 roku, a w tym samym roku przyszedł na świat syn pary, Grzegorz. Press podkreślał jednak, że syn nie otrzymał imienia po bohaterze, w którego wcielał się w serialu. "To zbieg okoliczności. Syn dostał imię po moim ojcu, który zginął w Treblince" - wyjawił. Małżonkowie mają także córkę Tanię, która urodziła się niedługo po zakończeniu zdjęć do "Czterech pancernych".
Matka Włodzimierza Pressa pod koniec lat 60. wyemigrowała do Francji i zamieszkała w Paryżu. Gdy wybuchł stan wojenny w Polsce, aktor i jego rodzina przyjechali do niej. Jak wspominał we wspomnianym wywiadzie, sądził, że jadą tam tylko na wakacje, ale ostatecznie spędzili we Francji parę lat. "Chciałem wrócić do pracy, grać. Syn i córka zdali we Francji matury i skończyli studia, pomagała moja siostra, która już dłużej tam mieszkała. Grzegorz potem wrócił do Polski, a Tania została. Dziś jest opiekunką produkcyjną studentów ostatniego roku La Fémis, sławnej wyższej szkoły filmowej w Paryżu" - wyjawił. Grzegorz Press jest za to uznanym fotografem. Współpracował m.in. z tygodnikiem "Polityka".