Karina Bosak jest nie tylko członkinią Konfederacji, ale także żoną Krzysztofa Bosaka, który jest jednym z liderów tej skrajnie prawicowej partii. 11 kwietnia to właśnie ona reprezentowała w Sejmie Konfederację (partia jest przeciwna możliwości przerywania ciąży). Bosak, nie zgadzając się na liberalizację prawa aborcyjnego, początkowo mówiła w imieniu osób, które sprzeciwiają się aborcji.
- My, kobiety i mężczyźni, broniący prawa do życia, chcemy poważnego traktowania kobiet, ich potrzeb, kiedy zachodzą w ciążę i stają się matkami. Lepszej jakości i dostępności opieki zdrowotnej, wsparcia psychologicznego oraz pomocy w zakresie opieki nad dzieckiem, szczególnie gdy okaże się, że może być niepełnosprawne lub poważnie chore - grzmiała.
Dosłownie chwilę później zaczęła uderzać w emocjonalne tony, odwołując się do własnych doświadczeń macierzyńskich. - Stoję dzisiaj przed wami, bo cała dyskusja jest mi niezwykle bliska. Jako matka trójki małych dzieci, jako kobieta, która weszła do Sejmu parę dni przed porodem, i która w tej izbie, przy was, karmiła noworodka, wiem, jakie to jest poświęcenie być matką i jak często może to się wydawać nie do pogodzenia z innymi planami życiowymi - mogliśmy usłyszeć. O ocenę wystąpienia Kariny Bosaka poprosiliśmy Darię Domaradzką-Guzik, która jest specjalistą od wystąpień publicznych oraz autoprezentacji. Popularyzuje także wiedzę na temat mowy ciała w biznesie i polityce.
Darię Domaradzka-Guzik w rozmowie z Plotkiem zwróciła uwagę na emocjonalny ton wypowiedzi Kariny Bosak, jej mimikę i gesty, które nie były naturalne. Zdaniem specjalistki polityczka przygotowała się do wystąpienia tak, by wpływać na uczucia słuchaczy.
Pani Bosak przygotowała wystąpienie oparte na emocjach. Jak w teatrze. Mieliśmy okazję zaobserwować wystudiowane gesty - raz jedna, raz druga dłoń na sercu (wiadomo, że wzmacnia to przekaz), unoszenie ramion w górę, nadekspresyjna mimika i cykliczne pauzy, nastawione na reakcję publiczności. Wszystko to było trafione
- oceniła Domaradzka-Guzik. Specjalistka skupiła się też na sposobie, w jaki polityczka zwracała się do audytorium, opisując własne doświadczenia. - Załamanie głosu podczas opowiadania o swoim macierzyństwie i karmieniu piersią mogło być efektem wzruszenia i całkiem nieodległych przeżyć. Jednak bardzo szybkie przejście w rolę, z którą przyszła, wskazuje na wyjątkowe wystudiowanie zachowań aktorskich, nastawionych na osiągnięcie konkretnych emocji.
Warto nadmienić, że po wystąpieniu Kariny Bosak głos zabrała Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy. - Pani Karina Bosak kilka minut temu powiedziała, że jest matką trójki dzieci i to wielkie poświęcenie, że ona tu przychodzi i musi karmić dziecko - zaczęła polityczka. Później wiceministerka kultury zwróciła się do samej zainteresowanej. - Pani Karino, to żadne poświęcenie, to był pani wybór, że urodziła pani trójkę dzieci. To był pani wybór, że przychodził pani na salę sejmową i karmi tutaj dziecko. Proszę nie robić z siebie matki Polki i takiej osoby, która jest mega macierzyńska.