Zielony Ład to pakiet inicjatyw politycznych, który do 2050 roku ma doprowadzić do osiągnięcia przez Unię Europejską neutralności klimatycznej. Dotyczy między innymi ograniczenia używania nawozów w rolnictwie, poprawy jakości żywności, redukcji zużycia antybiotyków oraz podniesienie roli rolnictwa ekologicznego. Zdaniem wielu rolników kosztowne dla produkcji regulacje przyniosą więcej szkody, niż pożytku. Opowiedział o tym Jakub Napierała, który wziął udział w szóstej edycji programu "Rolnik szuka żony". Przypominamy, że w show zapoznał Anną Stelmaszczyk, z którą relacja nie przetrwała próby czasu.
Jakub Napierała odwiedził studio RMF FM, aby w rozmowie z Robertem Mazurkiem przedstawić stanowisko protestujących wobec nadchodzących zmian rolników. Jego zdaniem, dużo z postulatów jest zwyczajnie niemożliwych do realizacji. - Bardziej zielono już być nie może - określił. Według Napierały rolnicy i tak robią już wszystko, co w ich mocy, aby spełnić społeczne oczekiwania. - My naprawdę podajemy absolutne minimum środków ochrony roślin, nawozów. Nam się wcale nie opłaca dawać tego za dużo - tłumaczył.
Unia chce małych gospodarstw, które mają produkować jeszcze bardziej ekologicznie, co jest niemożliwe. Z drugiej strony wpuszcza nam na rynek oligarchów. Nie możemy z nimi konkurować, to jest nie do wytrzymania
- grzmiał były uczestnik "Rolnik szuka żony".
Według rolnika, część forsowanych przez Brukselę zmian jest zwyczajnie absurdalnych. Jako przykład wskazał zakaz używania kojców porodowych dla świń, po to, aby locha mogła swobodnie chodzić. Napierała twierdzi, że przez tę zasadę wiele prosiaków może zostać nieumyślnie przygniecionych przez maciorę. - Świni nie wytłumaczysz, że ma stać i to będzie dla niej dobre. Musisz ją położyć. Kobieta ma jedno dziecko, maciora 15-17. Nie da rady ogarnąć ich wszystkich. W naturze tak jest, że jak ona się położy na maluszka, to ma po prostu pecha. W kojcach maluchy nie giną - ocenił. Rolnik odniósł się także do zarzutów w sprawie stosowania antybiotyków w hodowli zwierząt. Jego zdaniem, problem leży zupełnie gdzie indziej. - Proszę nie myśleć o tym, że rolnicy podają antybiotyki. Nie możemy ich dawać. To, co się dzieje z żywnością złego, następuje w procesie przetwarzania - mówił.