Od kwietnia 2021 roku końca piekła Sylwii Wysockiej nie widać. Właśnie wtedy aktorka została skatowana przez byłego partnera. Z licznymi obrażeniami i złamaniami trafiła do szpitala, gdzie przez długie miesiące walczyła o odzyskanie sprawności. Od tamtego czasu nie mogła przekroczyć progu domu, w którym spędziła 30 lat i odzyskać swoich rzeczy. To w końcu udało się zrobić kilka dni przed Wielkanocą. Okropne wspomnienia wróciły i pojawiły się nowe, z którymi trudno sobie znowu poradzić.
Jak przypomina "Super Express", gwiazda "Na Wspólnej" jakiś czas temu zatriumfowała w sądzie. Jej oprawca został uznany za winnego i skazany za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu powyżej siedmiu dni. Musiał zapłacić 20 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe. Poza tym dostał sądowy nakaz wydania wszystkich rzeczy poszkodowanej. Nic sobie jednak z tego nie zrobił. Ponieważ stawiał opór, aktorka odwiedziła jego dom w obecności policji, komornika i ślusarza. Niestety nie wszystko z powrotem trafiło w jej ręce. - W końcu odzyskałam z domu, w którym żyłam 30 lat, moje rodowe meble po babci hrabiance Marii Klementynie Tyszkiewicz herbu Leliwa. Niestety mojej i moich rodziców biżuterii, iPhone’a, laptopa, dyktafonu itp. nie znaleziono - powiedziała w tabloidzie. Przy okazji narzekała, że nie odzyskała żadnej z kilku tysięcy książek, które uzbierała w domowej biblioteczce. Przyznała, że to był bardzo ciężki dzień. Były partner aktorki robił sceny. Trudno to będzie zapomnieć i wrócić do porządku dziennego.
Mój oprawca ze swoimi obrońcami przyjęli niegodną strategię walki o przysłowiową 'łyżeczkę do herbaty'. Dla mnie to jest bardzo upokarzające, kompromitujące i żenujące. Wejście po trzech latach do domu, z komornikiem i policją w atmosferze skandalu było dla mnie kolejną traumą. Sześć godzin koszmaru, który znów 'wbił się w mózg'
- zrelacjonowała i dodała, że mimo obecności osób trzecich, nie miała tak naprawdę duchowego wsparcia od nikogo.
Aktorce bardzo pomaga rehabilitacja. Jakiś czas temu mówiła, że niestety już nigdy nie odzyska pełnej sprawności sprzed pobicia. - Miałam dużo szczęścia, że po tych wszystkich urazach udało mi się stanąć na nogi - opowiadała w "Super Expressie". Przy okazji oceniła wtedy, że mogłaby być w znacznie gorszym stanie, gdyby nie to, że zawsze była ze sportem za pan brat. Aktorka przyznała, że aktywność fizyczna towarzyszy jej odkąd tylko pamięta.- Myślę, że to duża zasługa mojego sportowego stylu życia. Zawsze byłam bardzo aktywna fizycznie, uprawiałam różne dyscypliny sportowe, w związku z tym rehabilitacja przychodzi mi łatwiej. Chodzę na fizjoterapię i na basen niemal każdego dnia, kiedy tylko nie mam dni zdjęciowych - dodała. Obecnie aktorkę można oglądać w "Na Wspólnej" oraz "Klanie".