Szymon Hołownia początkowo zbierał pochwały za to, jak odnalazł się w roli marszałka Sejmu. Wiele osób z show-biznesu pokładało w nim nadzieję. Wszystko się zmieniło, gdy w programie "Tak jest" poinformował, że pierwsze posiedzenie Sejmu na temat aborcji odbędzie się dopiero 11 kwietnia, czyli po głosowaniu w wyborach samorządowych. Początkowo miało to nastąpić na posiedzeniach planowanych na 6-8 marca. Jego decyzja wywołała oburzenie. Wiele znanych kobiet zabrało publicznie głos. Dołączyła do nich Katarzyna Błażejewska-Stuhr.
Katarzyna Błażejewska-Stuhr, podobnie jak jej mąż Maciej Stuhr, wypowiada się w sprawach społecznych i politycznych. Dietetyczka zostawiła komentarz pod jednym z postów na Instagramie Szymona Hołowni, w którym poruszył temat referendum w sprawie aborcji. Nie szczędziła mocnych słów.
A może nie ma już co odkładać, myśleć, debatować, tylko pora działać? Namówiłam wiele kobiet na głos na Trzecią Drogę - strasznie mi teraz z tym źle
- napisała. Komentarz dodała także m.in. Agata Młynarska. "Nie Szymon! Prawa człowieka nie podlegają głosowaniu! I to kończy dyskusję. Nie brnij. Bo głosy kobiet są ci potrzebne!". "Ile kosztuje referendum? Nas podatników? Proszę te miliony przeznaczyć na osoby z niepełnosprawnościami. To będą lepiej wydane pieniądze" - napisała jedna z internautek.
Decyzję Szymona Hołowni skomentowała także Martyna Wojciechowska. Podróżniczka w programie "Onet Rano" nie ukrywała rozczarowania jego postanowieniem. - Ja jestem wściekła, przecież to my, kobiety w dużej mierze zadecydowałyśmy o tym, kto dzisiaj jest u władzy. Kobiety wreszcie poszły do urn wyborczych i uważam, że to jest wielkie zobowiązanie - powiedziała. - Marszałek Szymon Hołownia jest też osobą, która ma swoje poglądy i ma do tego prawo. Natomiast kobiety, które zadecydowały o kształcie tego, kto dzisiaj jest u władzy, również mają w tej kwestii dość jasne poglądy i od początku wiadomo było, że prawo do decydowania o swoim jest jednym z najważniejszych postulatów właśnie kobiet - dodała.