7 lutego media obiegła wiadomość o śmierci pana Henryka, słynnego dziadka z TikToka. Miał 95 lat i pojawił się na platformie dzięki swojej wnuczce. "Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy. Nie wierzę" - poinformowała kobieta. Wiekowy dziadek już od pierwszych publikacji urzekł internautów. W sieci pojawiło się mnóstwo kondolencji.
Pan Henryk od jakiegoś czasu regularnie pojawiał się na koncie jestem_kamila na TikToku. Dzięki jego obecności profil cieszył się ogromnym powodzeniem i zyskał ponad 420 tysięcy obserwatorów. Konto na platformie założyła wnuczka pana Henryka, Kamila. Wszystko zaczęło się od jednego nagrania, które kobieta wrzuciła do sieci. Pokazała na nim swojego wiekowego dziadka, który trzyma na kolanach prawnuczkę, Anastazję. Nagranie szybko stało się viralem, a internauci domagali się kolejnych filmów z chwytającym za serce dziadkiem. Pani Kamila spełniła ich prośbę i regularnie wstawiała z nim materiały. Na większości nagrań 95-latek spędzał czas ze swoimi wnuczętami. Konto było swego rodzaju pamiętnikiem z codziennego życia rodziny. - Jestem zaskoczona, że ludzie jednak chcą oglądać nas, a nie tylko przeglądać same pieski i kotki. Chcą oglądać relację, więź i to, że jesteśmy autentyczni - mówiła autorka nagrań w programie "Pytanie na śniadanie". Od tamtej pory pan Henryk był stałym gościem na profilu swojej wnuczki i za każdym razem tak samo oczarowywał widzów. Wiadomość o jego śmierci poruszyła wielu.
Kiedy wnuczka pana Henryka poinformowała o jego śmierci, pod nagraniem zaczęły spływać kondolencje. Widać, że 95-latek był bardzo lubiany i wieści o jego odejściu zasmuciły wielu. "Bałam się, że kiedyś odpalę TikToka i właśnie taką wiadomość zobaczę. Wyrazy współczucia dla całej rodziny", "Dziadek poruszył serca tysięcy ludzi i teraz te tysiące płaczą", "Bałam się zobaczyć taką wiadomość" - czytamy w komentarzach.