Pasjonat Tristan Weigelt w przeciągu tylko kilku lat postanowił pokryć praktycznie całe swoje ciało artystycznymi tatuażami. Na co dzień mężczyzna mieszka w Kopenhadze. Całą metamorfozę w żywe płótno rozpoczął w 2018 roku.
Amerykanin obecnie jest mieszkańcem duńskiej stolicy. Na swoje tatuaże przeznaczył naprawdę sporą kwotę, gdyż chodzi o 40 tysięcy funtów - czyli niecałe 205 tysięcy złotych. Jeśli chodzi o czas, to również niezwykłe osiągnięcie. Na sesjach tatuaży spędził ponad 260 godzin - co daje łącznie, nieprzerwanie niemal 11 dni. Choć 95 procent jego ciała jest pokryte obrazami, zdecydował, by pozostawić puste takie miejsca jak: uszy, dłonie, części intymne, spody stóp. Na profilu na Instagramie zebrał grono ponad 70 tysięcy obserwujących, którzy z chęcią oglądają, co na co dzień robi. Tristan Weigelt jest także...tatuatorem. Jego prace często przewijają się w postach. Pokazał również, jak wyglądał przed swoją spektakularną metamorfozą.
Jak sam wyznał, od czasu, gdy wytatuował prawie całe ciało, nie widział się ze swoimi rodzicami i na razie nie zamierza tego zmieniać. Nie są oni z tego powodu zadowoleni i mocno krytykują tę decyzję. W przypadku obcych ludzi, reakcje na jego widok są różne. Powiedział:
Ludzie często się gapią, ale ja tego nie zauważam. To odstrasza wiele kobiet, ale poza tym nie było żadnego sprzeciwu. Większość ludzi jest naprawdę pozytywnie nastawiona.
Pomimo że Amerykanin spędził setki godzin na sesjach tatuaży, nie oznacza, że zupełnie uodpornił się na ból. Stwierdził, że najgorsze miejsca, które pokrywał tuszem, to: twarz, pachy, splot słoneczny i stopy. Wyznał, że nadal jest w środku tym samym człowiekiem, jakim był wcześniej. Zachęcił także osoby, które nie wiedzą, czy warto zrobić sobie tatuaż i się nad tym zastanawiają:
Wybierz to, co kochasz i co ma dla ciebie sens. Jeśli ci się podoba — zrób go... Nikt nie powiedziałby mi, że moje tatuaże będą do mnie pasować, gdybym zapytał kogoś pięć lat temu. Ale teraz nikt nie wyobraża sobie mnie bez nich.