Zenek Martyniuk to jedna z tych gwiazd, która przypomina o sobie zwłaszcza w czasie sylwestra i Nowego Roku. Wszystko dlatego, że król disco polo od lat jest gwiazdą sylwestrowych imprez TVP, za co dostaje sowite gaże. Tym razem o Zenku Martyniuku jest głośno za sprawą jego syna Daniela, którego zabrał ze sobą do Zakopanego na "Sylwestra z Dwójką". Młody Martyniuk tak awanturował się w hotelu, że w końcu policja wyprowadziła go z tegoż w kajdankach. Niedługo później przypomniała o sobie Danuta Martyniuk, która zapewniała, że Daniel obiecał ojcu, że "będzie grzeczny". Teraz o Martyniukach znów się mówi, a to z powodu nagrania, które trafiło do sieci, a na którym widać, jak Danuta i Zenon złapali za mikrofon i wyrywając go sobie, śpiewali. Zachowanie małżonków, na naszą prośbę, przeanalizował trener wystąpień publicznych i mowy ciała - Maurycy Seweryn.
Przypomnijmy, że Danuta i Zenek Martyniukowie jakiś czas temu gościli w USA. Żona muzyka towarzyszyła mu podczas serii Koncertów Kolęd dla Polonii, które odbywały się w Chicago, New Jersey i Nowym Jorku. To właśnie wówczas uchwycono moment, w którym razem publicznie śpiewają. Nagranie niedawno trafiło do sieci i szybko stało się viralem. Uwagę zwracają nie tylko niezbyt czysty śpiew obojga, ale również fakt, że walczyli o mikrofon. Nacisk na ten drugi aspekt położył również Maurycy Seweryn.
Analizując mowę ciała, należy codzienne życie państwa Martyniuków na chwilę oddzielić od tego jednego występu, choć ma ono gigantyczne znaczenie. Tego wieczoru odbył się minikoncert Danuty i Zenka, a nie Zenka czy Zenka i Danuty. Patrząc racjonalnie, dla zebranych była to gratka. Nie tyle zobaczyć Martyniuka ile Martyniuków. Maestro Martyniuk o tym zapomniał, co było widać w niemal stałej rywalizacji o mikrofon. Napięte mięśnie nadgarstka i przedramienia (ciągnące mikrofon w jej kierunku) można było zobaczyć z daleka
- ocenił Seweryn.
Specjalista od mowy ciała podkreślił tu zwłaszcza rolę Danuty Martyniuk, wspominając jednocześnie o jej metamorfozie. Przypomnijmy, że na początku 2023 roku Martyniukowa odwiedziła pewną śniadaniowkę, by pochwalić się efektami operacji nosa. Wcześniej w tym samym medium opowiadała, jak schudła 15 kilogramów. Ponadto celebrytka zafundowała sobie lifting twarzy oraz stymulatory tkankowe.
To był jej czas. Czas jej kreacji. Czas prezentacji jej sylwetki, zmienionej dzięki ciężkiej pracy własnej i ekspertów oraz lekarzy. Do tego stopnia pani Danuta skoncentrowała się na śpiewaniu i rywalizacji, że wcale nie obejmowała męża. Zrobiła to tańcząc - czule obejmując szyję partnera oraz po wykonaniu utworu. Ten drugi typ dotyku był jednak inny
- powiedział nam Maurycy Seweryn.
Na tym jednak nie koniec, bo specjalista wziął pod lupę również to, co stało się tuż po występie. Zwrócił uwagę na silne emocje, które towarzyszyły Danucie Martyniuk. Oberwało się Zenkowi, który nie zaopiekował się odpowiednio żoną, ale wolał zajmować się telefonem.
Kiedy skończyli śpiewać, można było w zachowaniu Danuty Martyniuk zobaczyć, jak silne emocje stresu towarzyszyły jej przy wspólnym wykonaniu tego utworu. Od razu objęła partnera. Nie wiedząc, co zrobić z rękoma, położyła kobieco dłoń na biodrze, aby zaprezentować sylwetkę i kreację (to też kolejne potwierdzenie, że miała świadomość, że to była jej chwila). Kiedy mąż nie reagował odpowiednio i nie zatroszczył się o nią, od razu uciekła ze sceny, witając się z sympatycznym potężnym dżentelmenem. Powinien to robić mąż. Potrzebowała tego. Tego przytulenia w silnym stresie. A potem szybko pobiegła za publiczność. W czasie, kiedy żoną targały silne emocje, pan Martyniuk zajął się… swoim telefonem
- usłyszeliśmy.
Choć trener wystąpień publicznych i mowy ciała zarzuca Zenkowi Martyniukowi brak czułości oraz nieumiejętność okazania żonie wsparcia, dostrzega też, że chciał ją chronić w inny sposób. Według Seweryna, król disco polo próbował zdominować śpiewającą żonę, bo "chciał zagłuszyć jej wycie".
Z drugiej strony w sali byli ludzie ważni dla pana Martyniuka. Próbował mimicznie oraz kinestetyką (ruchy głową i ciałem) zagrać romantyczną atmosferę, ale nie wyszło. Nie udało się zatuszować zachowania żony. Starał się być bliżej mikrofonu nie dlatego, że chciał być ważniejszy. Chciał zagłuszyć wycie żony i przerwy w śpiewaniu, kiedy wykonywała "taneczne ruchy" i zapominała, że istnieje coś takiego, jak mikrofon. W takich sytuacjach, kiedy żona jeszcze bardziej ciągnęła za mikrofon, dwa razy mimicznie pan Martyniuk wyraził zawstydzenie i zniecierpliwienie. Podkreślę, że nie był zły na żonę
- podsumował.
Zdaniem Maurycego Seweryna, Martyniukowie są klasycznym, polskim małżeństwem z dużym stażem. Wygląda więc na to, że w życiu prywatnym mogą się dogadywać lepiej niż na scenie. Cóż, wydaje się, że muzyczny duet Danuty i Zenona Martyniuków nie ma szans.