Wojciech Korda dał się poznać szerszej publiczności jako niezwykły muzyk i utalentowany artysta. Przez lata związany był z zespołem Niebiesko-Czarni. Mężczyzna przez ostatnie lata zmagał się z chorobą, która nie dawała za wygraną. O godzinie 12:45 na cmentarzu Miłostowo w Poznaniu odbył się pogrzeb Wojciecha Kordy. Muzyk miał 79 lat. W pewnym momencie jego przyjaciel zdobył się na niezwykle wzruszający gest. Wygłosił przemówienie, po którym rozległy się głośne i długo trwające oklaski.
Wojciech Korda został pochowany na jednym z poznańskich cmentarzy. Mężczyzna był silnie związany z tym miastem. Nic więc dziwnego, że jego bliscy podjęli taką właśnie decyzję. Ponadto druga żona artysty, Aldona Kędziora-Korda, która opiekowała się nim przez lata, zadecydowała, że muzyk zostanie pochowany w grobowcu rodzinnym obok pierwszej żony, Ady Rusowicz, która zginęła w tragicznym wypadku w 1991 roku. Kędziora-Korda zdradziła też powód tak trudnej decyzji (więcej na ten temat TUTAJ). Na uroczystości pogrzebowej zjawiła się zarówno rodzina, jak i znajomi Kordy. W pewnej chwili jeden z jego przyjaciół postanowił wygłosić bardzo osobiste przemówienie. Mimo że wydawało się ono dość długie, to absolutnie nie było nudne. Słowa wzruszyły zebranych do łez. Na koniec rozległy się oklaski potwierdzające słuszność wyrażonych spostrzeżeń.
Drogi, kochany Wojtku, żegnamy cię jako człowieka spełnionej myśli naszego pokolenia. Tamta szara, bezbarwna, smutna, a jednak Polska. Byłeś wojującym przedstawicielem pokolenia, które znalazło wolność w muzyce. Zaczynałeś w chórze, potem odlazłeś się w rock and rollu. Twój pierwszy przebój, "Niedziela będzie dla nas", to walka o ten symbol wolności, o niedzielę. Już w latach 60. byłeś gwiazdą wielkiego formatu. Jak pomyślę, że śpiewasz tam na wysokościach z Niemenem i Klenczonem, przechodzą mnie dreszcze wzruszenia. Długa jest lista Niebiesko-Czarnych, których już z nami nie ma. Jest tam też twoja pierwsza małżonka Ada Rusowicz, u boku której spoczniesz - wyznał w swoim przemówieniu Andrzej Kosmala.
Nie jest tajemnicą, że Wojciech Korda przed śmiercią ciężko chorował. Ostatnie lata życia nie były dla niego łatwe. Oddychanie umożliwiał mu specjalistyczny respirator. Znany z zespołu Niebiesko-Czarni muzyk przeszedł aż sześć udarów. Były one poważne i każdy wiązał się z ogromnym strachem. Mężczyzną do końca opiekowała się jego żona Aldona Kędziora-Korda.