Księżna Kate przez lata pracowała na pozycję "perfekcyjnej przyszłej królowej" i do dziś uchodzi za jedną z najmniej problematycznych członkiń brytyjskiej rodziny królewskiej. Jednak jej także zdarzają się wizerunkowe wpadki. Członkowie antymonarchistycznej grupy Republic skrytykowali fakt, że żona księcia Williama wybrała się helikopterem na spotkanie, na które bez problemu mogła dojechać samochodem.
18 września księżna Kate udała się z oficjalną wizytą do Yeovilton w hrabstwie Somerset, gdzie mieści się siedziba bazy lotniczej. Spotkanie związane było z jej nowymi obowiązkami - w sierpniu tego roku król Karol III mianował ją naczelną komandorką sił powietrznej brytyjskiej marynarki wojennej Fleet Air Arm. Jak donosi serwis express.co.uk, księżna Kate do Yeovilton przybyła helikopterem. Oznacza to, że na stosunkowo krótką, wynoszącą niecała 180 km trasę, wybrała drogi i niezbyt przyjazny dla środowiska środek transportu.
Mogła pojechać samochodem. To jakieś dwie godziny z Windsoru. Ale zamiast tego poleciała helikopterem na zupełnie bezsensowną wizytę - napisali na X (dawniej Twitter) członkowie grupy Republic.
Internauci w komentarzach także nie zostawili na księżnej Kate suchej nitki. "Nie obchodzi ją to, przecież podatnicy zapłacą rachunek. Brak wrażliwości", "Jeszcze więcej hipokryzji na temat środowiska ze strony Windsorów. Przecież nie musi wracać do domu na czas, żeby odebrać dzieci ze szkoły czy przygotować im kolację", "A w tym samym czasie jej mąż poucza nas na temat ochrony środowiska" - czytamy. Zdjęcia księżnej Kate znajdziecie w galerii na górze strony.
Zachowanie księżnej Kate wypada podwójnie blado, biorąc pod uwagę, że książę William w tym samym czasie jest w Nowym Jorku, gdzie trwa właśnie tydzień dla klimatu. Mąż księżnej promuje tam nagrody Earthshot Prize, które są przyznawane za innowacyjne sposoby dbania o środowisko. W dodatku syn króla Karola III do Stanów Zjednoczonych przyleciał nie prywatnym samolotem, a komercyjnymi liniami lotniczymi.