Ponad trzy miesiące temu Justyna Kowalczyk straciła ukochanego męża, Kacpra Tekieliego, który zginął podczas wspinaczki w szwajcarskich Alpach. Zamierzał zdobyć wszystkie alpejskie czterotysięczniki, ale nie osiągnął celu. 17 maja spadł wraz z lawiną w miejscowości Stechelberg podczas próby zdobycia szczytu Jungfrau. Śmierć męża wstrząsnęła Justyną Kowalczyk, jednak sportsmenka nie poddała się. W najnowszym poruszającym wpisie wspomniała o ukochanym i ujawniła, co ją motywuje.
Po śmierci męża Justyna Kowalczyk nie zniknęła z sieci i nie zdecydowała się na odpoczynek od mediów. Regularnie publikuje posty na Instagramie oraz InstaStories. Przede wszystkim pokazuje, jak ostro trenuje - biega, jeździ na rowerze z synkiem czy bierze udział w pieszych wędrówkach. W nowym wpisie na Instagramie nawiązała do "Biegu po oddech 2023", w którym teraz wzięła udział. Wyjaśniła, skąd czerpie motywację. Okazuje się, że to właśnie Kacper uwielbiał, gdy była w dobrej formie.
To było bardzo wzruszające wydarzenie. Łzy same ciekły. Ten bieg i świadomość, jak bardzo mój mąż uwielbiał, gdy byłam w dobrej formie, dały mi niecałe trzy miesiące temu motywację do wyjścia z domu. Do treningu. Do walki - wyjaśniła sportsmenka.
W poruszającym wpisie nie zabrakło też nawiązania do syna, dwuletniego Hugo, który towarzyszył jej w niejednym treningu. "Hugonek świetnie mamę wytrenował. Pobiegłam bardzo dobrze. Jakby cały ciężar nagle ze mnie spadł. Wygrałam z dobrym czasem" - napisała.
Na koniec Justyna Kowalczyk przeprosiła wszystkich, że nie pozowała do zdjęć i filmów. Nie ukrywa, że musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim będzie gotowa. "Nie jestem maszyną..." - podsumowała swój wpis.
Zaledwie kilka dni temu - 2 września - Justyna Kowalczyk świętowała drugie urodziny syna Hugo. Z tej okazji po raz pierwszy pokazała zdjęcie ze szpitala, zrobione tuż po narodzinach chłopca. W opisie biegaczka dodała jedynie krótkie: "Dwa lata temu".
Po śmierci męża Justyna Kowalczyk podkreślała, że planuje z synem żyć pełnią życia. "Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni jak on. (...) Przyznaję mu rację: życie jest za krótkie, by się pierdołami przejmować" - podkreśliła w przemowie, którą pożegnała męża.