28 sierpnia "Dzień dobry TVN" wrócił po wakacyjnej przerwie. A w nim dużo zmian. Jest nowe studio, które miało być z założenia bardziej "przytulne" (lokal na Hożej i Marszałkowskiej ma teraz zmieniony układ pomieszczeń, wymieniono meble i dodatki, a kuchnia znalazła się w miejscu sceny), a także doszło do przesunięcia godziny emisji na wcześniejszą. Teraz program zaczyna się w tygodniu o 7:45, a w weekendy o 7:30. Wcześniej zwolniono aż pięciu prezenterów: Małgorzatę Rozenek-Majdan, Agnieszkę Woźniak-Starak, Małgorzatę Ohme, Annę Kalczyńską i Andrzeja Sołtysika.
Zamiast sześciu par prowadzących są obecnie w programie jedynie trzy: Dorota Wellman i Marcin Prokop, Paulina Krupińska i Damian Michałowski oraz Ewa Drzyzga i Krzysztof Skórzyński. Lidia Kazen, nowa dyrektor programowa TVN, tłumaczyła na konferencji ramówkowej, że zmniejszenie liczby prowadzących sprawia, że śniadaniówka jest bardziej "autorska". Dziennikarze więc pracują w okrojonym składzie, więc mają dużo więcej pracy i pojawiają się na wizji częściej niż do tej pory. Nic dziwnego więc, że są przemęczeni. W czwartkowym wydaniu Marcin Prokop został zapytany przez Mateusza Hładkiego, czy pracuje w najbliższy weekend. Prezenter odpowiedział ironicznie, że tak i że będzie to jego szósty i siódmy dzień pracy z rzędu. Więcej zdjęć Marcina Prokopa znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Pracujemy w najbliższy weekend i generalnie przez trzy miesiące nie schodzimy z anteny - przyznał, na co partnerująca mu w programie Dorota Wellman odpowiedziała: "A potem zejdziemy na zawsze".
Wygląda jednak na to, że dyrektor programowa nie przejmuje się tym, że ma na razie zbyt mało pracowników. Co prawda trwa obecnie otwarty casting na prezenterów, ale odchodzą kolejne osoby. Ostatnio umowę rozwiązał Filip Chajzer, który ze względu na problemy zdrowotne nie pojawiał się od kilku miesięcy w śniadaniówce. Na swoich mediach społecznościowych napisał, że wezwano go "na dywanik". "Moja sonda z panią opiekującą się mężem chorym na stwardnienie rozsiane, którą mieliście przyjemność oglądać na moich prywatnych socjal mediach oraz planowana jedna w tygodniu audycja w Radiu ZET zostały uznane za działalność konkurencyjną i złamanie zapisów umowy" - wyjaśnił we wpisie. Po przeprowadzeniu rozmowy dziennikarz sam zdecydował się odejść ze stacji, o czym pisaliśmy.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!