Memy zrujnowały im życie. Pod śmiesznymi zdjęciami kryją się przykre historie. "Podupadłem na zdrowiu"

Memy to obecnie najlepszy sposób na komentowanie w internecie aktualnych wydarzeń. Zdarza się, że osoby, których wizerunki zostały wykorzystane do stworzenia tych śmiesznych "wytworów", zyskują sławę i są szczęśliwe. Nie wszystkie historie kończą się jednak tak pozytywnie.

Z pewnością wszyscy znacie "typowego Janusza", "Życzenia sylwestrowe 96/97" czy "Pawła jumpera". Memy odgrywają aktualnie niezwykle istotną rolę w popkulturze. Zazwyczaj skierowane są do konkretnej grupy odbiorców, ale czasem ich popularność wychodzi poza skalę i stają się kultowe, znane przez wszystkich. Tak też było w przypadku tych najbardziej znanych polskich "memicznych osobowości". Chociaż jedni potrafią wykorzystać swoje "pięć minut" i cieszą się ze sławy, budując przy okazji na niej swój wizerunek, to dla niektórych popularność okazała się zbyt trudnym przeżyciem.

Zobacz wideo Rafał Brzozowski został twarzą memów. "Pół Polski będzie mnie hejtować, że wygrałem"

"Typowy Janusz" i "Paweł jumper"- co tak naprawdę się z nimi stało? 

Janusz Ławrynowicz był zwykłym policjantem, zanim stał się twarzą jednego z najpopularniejszych polskich memów, który był metaforą stereotypowego Polaka z najgorszymi cechami. W wywiadzie z naTemat.pl wyznał, z czym musiał się zmagać, kiedy jego zdjęcie obiegło cały internet. "Podupadłem na zdrowiu, miałem stan przedzawałowy, musiałem spotykać się z psychologiem i psychiatrą. Dopiero oni uświadomili mi, że nie dam rady nic z tym zrobić. Mogę się denerwować, ale obrazki od tego z internetu nie znikną. Muszę zagryźć zęby i jakoś z tym żyć" - mówił. W późniejszym czasie mem został wyparty przez "nosacza". A co z "Pawłem jumperem"? Mężczyzna był bohaterem jednego z najstarszych memicznych filmów w Internecie. Jego wizerunek wykorzystał nawet CD Projekt Red w "Cyberpunk2077". Co prawda, Paweł zachował anonimowość, ale jego poczynania na rowerze, stały się inspiracją dla innego chłopaka. 16-latek próbował odtworzyć kultowy filmik i niestety nie przeżył.

"Czy często się pan uśmiecha"? i "Życzenia sylwestrowe 96/97"

Znane wszystkim życzenia, rozsyłane są co roku z różnych okazji. Filmik wciąż żyje i ma się dobrze. Bohater nagrania ma jednak wyrzuty względem słów, które wtedy wypowiedział. Na jednym z Tikotków mężczyzna postanowił nagrać nową wersję życzeń, które odnoszą się do jego obecnej sytuacji. "Konstrukcja tych życzeń była bardzo nieprzemyślana i głupia wręcz, bo niektórych może zachęcała do picia. Cóż mogę powiedzieć, tylko tyle, że niestety wódka zniszczyła pół mojej rodziny: brata, bratową, bratanka. Nie ma już ich, odeszli. Bezpośrednią przyczyną była wódka. Cóż mogę powiedzieć - pozdrawiam serdecznie wszystkich i trzymam kciuki za niepijących. Nie pij dziś" - zaapelował. Z kolei za memem "Czy często się pan uśmiecha?" kryje się dosyć smutna historia. Grzegorz Serwach - bohater nagrania, jest osobą bardzo wykształconą, wydał nawet książkę w Nowym Jorku i obronił rozprawę doktorską. Niestety, jak donoszą internauci, w ostatnich latach "ledwie chodzi, mamrocze do siebie i nie ma kontaktu z rzeczywistością".

 

"Panie Areczku". Słynny szef idzie do sądu 

Stanisław Derehajło, były wicemarszałek sądu i bohater memów z serii "Panie Areczku", jest uosobieniem szefa z poprzedniej epoki, który wykorzystuje pracowników. Sam Derehajło nie reagował na popularność memu, aż do czasu, kiedy jeden z nadmorskich kurortów, postanowił zarobić na jego wizerunku, sprzedając magnesy po osiem zł. Teraz polityk rozpoczął działania prawne przeciwko producentowi magnesów w związku z kradzieżą wizerunku. ZOBACZ TEŻ: Pamiętacie viral z sukienką? Mężczyzna z nim łączony próbował zabić żonę. Wcześniej był u Ellen

Więcej o: