Anastazja Rubińska z Wrocławia wyjechała na grecką wyspę Kos razem z chłopakiem, do pracy. Niestety, w nocy z 12 na 13 czerwca zaginęła. Po tygodniu okazało się, że została zamordowana. Ta brutalna zbrodnia wstrząsnęła nie tylko Polską, ale również Grecją.
Od pogrzebu 27-latki mijają właśnie trzy tygodnie. Dziewczyna spoczęła na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Uroczystość miała charakter prywatny. Jak donosi Fakt, na jej grobie wciąż pełno jest kwiatów (lekko już uschniętych). Dziennikarze dostrzegli wśród nich karteczkę, która zdaje się być tajemniczą wiadomością do dziewczyny. Jak ocenili, musi ona być dość świeża, ponieważ tusz nie jest rozmazany, a przecież pogoda w ostatnim czasie nas nie rozpieszcza. Jedyne słowa jednak, które można rozszyfrować, to "miłował" i "swego".
27-latka zaginęła w nocy z 12 na 13 czerwca, a przez tydzień odbywały się jej poszukiwania. W końcu znaleziono jej ciało - schowane w worki na śmierci i przykryte gałęziami, znajdowało się w pobliżu domu 32-letniego bangijczyka Salahuddina S., z którym dziewczyna była widziana po raz ostatni. W jego domu znaleziono DNA Anastazji, włos koloru blond oraz koszulę z plamą krwi. Mężczyzna usłyszał zarzut uprowadzenia, zgwałcenia i zamordowania Anastazji. Pochodzący z Bangladeszu mężczyzna cały czas przebywa w areszcie. Więcej zdjęć znajdziecie w galerii na górze strony.