Magda Gessler jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Jej wpisy są jednak nietuzinkowe, często brzmią dość tajemniczo, czasem nie do końca wiadomo, o co w nich chodzi. Restauratorce zdarza się też popełniać błędy i literówki. Kiedyś wyjaśniła to w rozmowie z "Faktem". "Mam z tym straszny problem. Wszyscy myślą, że być może wypiłam kieliszek wina i stąd takie wpisy. A tak naprawdę chodzi o to, że ja mam bardzo zdrętwiałe palce od gotowania! Po prostu nie trafiam w odpowiednie litery na klawiaturze. Nie będę nic z tym robić. Jeśli popełniam błędy, to niech ludzie widzą, że mam kłopot" - tłumaczyła. Jeden z błędów jednak szczególnie zdenerwował internautów, gdy Gessler źle napisała nazwę miasta Grudziądz.
Magda Gessler pod jednym z najnowszych zdjęć napisała: "Dobranoc .. schodzę powoli do mojego pokoju. .., hotelowego :# Grudziąc dobranoc" (pisownia oryginalna). Chociaż błąd został szybko poprawiony, pojawiły się nieprzychylne komentarze: "Grudziąc? O rety, pani Magdo...", "Raczej Grudziądz, nie Grudziąc". O sprawę błędów i literówek Magdy Gessler zapytaliśmy polonistkę Anetę Korycińską, która prowadzi profil na Instagramie "Baba od polskiego".
Problem dotyczący literówek jest o wiele poważniejszy niż mogłoby się wydawać – pytanie brzmi, co jest ważniejsze: dbanie o poprawność językową czy kultura osobista? Popełnianie błędów jest jak puszczanie bąków – każdemu się może zdarzyć – a kiedy się wymsknie, wypada przeprosić - powiedziała.
Aneta Korycińska zwraca jednak uwagę na inną rzecz. "Z drugiej strony jednak publiczne poprawianie czyichś błędów nie jest w dobrym tonie. Nie wszyscy mają predyspozycje do tego, by być profesorem Miodkiem". Podkreśla też to, o czym mówiła sama restauratorka. "Poza tym możemy znaleźć kilka solidnych argumentów, by obronić błędy pani Gessler. Pracuje fizycznie, więc zrozumiałe, że czasem zdarzy jej się nie trafić w klawisz" - mówi w rozmowie z Plotkiem.
Jednocześnie polonistka zaznacza, że Magda Gessler bezapelacyjnie popełniła błąd ortograficzny, jednak nie powinno to być powodem do linczu. "Oczywiście na maturze 'Grudziąc' byłby błędem ortograficznym i nie dałoby się tego obronić nawet w odwołaniu, ale zdecydowanie nie jest to powód, żeby w komentarzach linczować Magdę Gessler. Każdy może się pomylić" - dodaje. Zdjęcia Magdy Gessler znajdziecie w galerii na górze strony.
O zdanie dotyczące podobnych błędów zapytaliśmy też językoznawcę doktora Artura Czesaka. Zauważa, że niektóre z nich mogą kogoś urazić. "Powinniśmy dbać o poprawność tego, co piszemy, bo oprócz sprawienia wrażenia niedbałości (albo chochlika wywołanego na przykład pośpiechem i działaniem automatycznej korekty w smartfonie) ktoś może się poczuć urażony na przykład pomyleniem imienia czy nazwiska, funkcji albo nazwy miejscowej. To szczególnie istotne, gdy ktoś często spotyka się z mieszkańcami nieznanych sobie miejscowości. Zawsze pomyłkę można obrócić w żart, ale nawet sympatykom może się zrobić przykro i pozostaje posmak lekceważenia albo nieprzygotowania" - mówi.
Zwraca też uwagę, podobnie jak Aneta Korycińska, na to, że wytykanie błędów jest niegrzeczne. "Z drugiej strony nie powinno się gwałtownie, a już zwłaszcza niegrzecznie wytykać komuś błędów czy publicznie kogoś pouczać i przy tym poniżać tę osobę. To nieodpowiednie zarówno przy gafach towarzyskich, przykrych zdarzeniach podczas publicznego spotkania, jak i przy kwestiach językowych. To dopiero jest naruszenie zasad kultury i obyczajów. Nie wyobrażam sobie zacietrzewionej tyrady o konieczności przestrzegania zasad kultury języka i poprawnej polszczyzny przy pomocy agresji, choćby bez wulgaryzmów. Wyjątkiem są sytuacje dydaktyczne i szkoleniowe, kiedy to uczniowie dowiadują się, co w ćwiczeniu wypadło lepiej, a co gorzej" - tłumaczy.