15 lipca media obiegła informacja o tragicznej śmierci syna Sylwii Peretti znanej z programu TTV "Królowe życia". 24-latek zginął w wypadku samochodowym wraz z pozostałymi trzema pasażerami. To syn celebrytki był kierowcą pojazdu. Wpadł w poślizg i stracił panowanie nad autem, które w konsekwencji zjechało z mostu Dębnickiego w Krakowie i dachowało. Samochód był tak zmiażdżony, że strażacy mieli problem z wydobyciem ciał. "To się zdarza naprawdę rzadko, że na miejscu giną cztery osoby. Widziałem niejeden poważny wypadek, ale w tej skali w trakcie mojej zmiany jeszcze nie. Dla każdego z ratowników na miejscu to jest silne przeżycie. Ale to może spotkać każdego, gdziekolwiek w Polsce" - podkreślił Hubert Ciepły, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie, w rozmowie z Wirtualną Polską. Jak się okazuje, auto syna celebrytki było mocno stuningowane.
24-letni Patryk, syn Sylwii Peretii, który zmarł w tragicznym wypadku, w miniony weekend, jeździł stuningowanym Renault Megane 3 RS. Jak podkreśla portal motoryzacja.interia.pl, już sam model auta to pojazd sportowy, który w sześć sekund może osiągnąć prędkość 100 km/h, a jego maksymalna prędkość to 250 km/h. Dodatkowo zrobiono w nim modyfikacje, aby samochód był jeszcze szybszy. Syn celebrytki interesował się tuningiem i szybkimi samochodami. W mediach społecznościowych chwalił się, jakich przeróbek dokonał w swoim pojeździe, który nazywał Dominatorem. Było ich sporo, a w planach miał kolejne. Jak informował Patryk Peretti w sieci, samochód dysponował mocą około 400 KM i 570 Nm momentu obrotowego. Warto zaznaczyć, że wprowadzone zmiany były wykonane w przemyślany sposób i zwiększeniu mocy towarzyszyło także wzmożenie bezpieczeństwa auta i odpowiednie przerobienie układu hamulcowego. Jak się jednak okazało, te zabezpieczenia nie uchroniły kierowcy i jego pasażerów przed tragicznym wypadkiem.
Modyfikacje w Dominatorze to m.in. wymiana zaworów silnika na tytanowe, kute podzespoły silnika, modyfikacja skrzyni biegów (tytanowe pierwsze trzy biegi oraz wyścigowe sprzęgło), założenie tzw. rollbara (szczątkowej klatki bezpieczeństwa), modyfikacja układu hamulcowego, zmiany w układzie wydechowym (kolektor z zewnętrznym zaworem wastegate) i dolotowym samochodu, nowy dolot powietrza i zestrojenie turbosprężarki - czytamy na portalu motoryzacja.interia.pl.
Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedział, że w miejscu, w którym doszło do wypadku, maksymalna dopuszczalna prędkość wynosiła 40 km/h. Patryk Peretti miał znacząco ją przekroczyć. "Wstępne oceny wskazują, że Renault Megane przynajmniej trzykrotnie przekroczyło dopuszczalną prędkość. A może nawet więcej (...) Obraz monitoringu wskazuje na naruszenie szeregu zasad, w tym również przejeżdżanie na czerwonym świetle przez skrzyżowania" - powiedział Rafał Babiński.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!