Michał Figurski od lat jest uznawany jest za jednego z najpopularniejszych dziennikarzy. Dorobił się także łatki skandalisty i "króla życia", "na którego bankiecie usługiwała", jak sama wówczas mówiła w wywiadzie dla "Gali", była żona Odeta Moro, która rozwiodła się z dziennikarzem po 12 latach związku. Choroba wszystko zmieniła i od nowa ustawiła priorytety. Teraz Figurski mówi o konsekwencjach wylewu.
Michał Figurski we wrześniu 2015 roku doznał wylewu. Była to konsekwencja źle leczonej cukrzycy typu I. Okazało się, że nieuniknione były także przeszczepy nerki i trzustki. Teraz prowadzący nowe show randkowe w Polsacie przyznaje, że to był najtrudniejszy czas w jego życiu. Chce jednak mówić o nim głośno.
Pamiętam, że kiedyś usłyszałem, że sławne osoby nie chorują. Bardzo mnie to zaintrygowało. Gdy zaczęły się moje problemy ze zdrowiem, postanowiłem mówić o nich głośno (...). I zupełnie nie chodziło mi o to, by udowadniać wszem wobec, że celebryci jednak chorują. Raczej o to, by pokazać, do czego może doprowadzić zaniedbywanie zdrowia i leczenie po cichu, a w zasadzie nieleczenie cukrzycy. Byłem tego najlepszym z najgorszych przykładów. Moje zdjęcia ze szpitala, kiedy byłem w bardzo ciężkim stanie, i tak wcześniej trafiły na okładki bulwarówek. Dopisywano do nich wiele nieprawdziwych historii - wyznał Michał Figurski w rozmowie z Plejadą.
Michał Figurski przez lata kariery zapracował sobie na łatkę skandalisty. W programach, które prowadził bądź współprowadził w radio (chociażby z Kubą Wojewódzkim), pozwalał sobie na wiele kontrowersyjnych wypowiedzi. Po jednej z nich został nawet zwolniony z radiostacji, a Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało mu niechlubny tytuł "Hieny Roku". "Antynagrodą wyróżniamy w tym roku audycję, która zamiast służyć ludziom, poniża ich i traktuje instrumentalnie" - powiedział wówczas prezes SDP Krzysztof Skowroński. Chodzi o audycję, w której Figurski z Wojewódzkim szydzili z Ukrainek. Zostali oskarżeni przez warszawską prokuraturę o znieważenie w audycji radiowej innych osób z powodów narodowościowych. Teraz dziennikarz odcina się od takiego zachowania. Żałuje, że częściej nie gryzł się w język.
Dziś na pewno żałuję, że kilka razy nie ugryzłem się w język. Nieopatrznie wypowiedzianymi słowami wyrządziłem komuś krzywdę, mimo że nigdy nie było to moim celem (...). Im ostrzejsze teksty padały z moich ust, tym większe brawa i większą wypłatę dostawałem. Wszystko wokół się świeciło, wszyscy kłaniali mi się w pas. Potem było już tylko gorzej. Uwierzyłem w to, że bycie skandalistą to dobry pomysł na życie. Rzeczywistość dość szybko to zweryfikowała. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że została mi przyklejona pewna łatka i niezależnie od tego, ile jeszcze wylewów bym przeżył i jakie konsekwencje swojego zachowania bym poniósł, wielu ludzi nigdy nie uwierzy w to, że mogłem się zmienić, ale to ich sprawa. Pod wieloma względami nie jestem już takim człowiekiem, jakim byłem kiedyś. Pod tym medialnym również - dodał Michał Figurski.