Pracownik TVP, Bartosz Łyżwiński, został zaatakowany na przedmieściach Paryża. Reporter relacjonował napiętą sytuację związaną z zamieszkami i protestami, które od kilku dni ogarnęły stolicę Francji. Do napaści doszło tuż po zakończeniu transmisji do głównego wydania "Wiadomości". Świadkiem zdarzenia była Polka, która mieszka w Nanterre, gdzie przeprowadzano relację.
O całym zdarzeniu opowiedział zaatakowany reporter Bartosz Łyżwiński. Sprawcy byli zamaskowani i zaatakowali ekipę. "To było minutę po naszej relacji. Próbowaliśmy chować sprzęt do samochodu, gdy nagle pojawiło się dwóch zamaskowanych mężczyzn na skuterze. Próbowali nam ten sprzęt wyrwać, wywiązała się kilkunastosekundowa szarpanina" - opowiedział. Ostatecznie rabunek się nie udał i udało się ocalić sprzęt. Jak się okazuje, wśród atakujących była też młoda dziewczyna. Świadkiem zdarzenia została mieszkająca w Nanterre pani Małgorzata, która przed napaścią na ekipę udzielała wywiadu reporterowi TVP. Jak sama podkreśliła, w mieście nadal nie jest spokojnie i bezpiecznie.
Jestem w szoku. Nie spodziewałam się tego. Osoby, które nas atakowały, była to dziewczyna 13, może 14-letnia. (...) Nie spodziewałam się, że po tylu dniach będę świadkiem takiej sytuacji - wyznała pani Małgorzata.
To kolejna próba napaści na pracownika telewizji. Kilka dni temu zaatakowano korespondenta TVP w Tuluzie, który także przygotowywał relację w dzielnicach zamieszkałych głównie przez migrantów. Demonstranci próbowali odebrać mu statyw i mikrofon.
To nie koniec niebezpiecznych incydentów, do których doszło na miejscu. Zaatakowano też samochód ekipy TVP. "W momencie gdy wsiadaliśmy do samochodu z całym sprzętem, zostaliśmy znowu zaatakowani, poleciały kamienie" - wyznał Bartosz Łyżwiński. Ogromne protesty we Francji rozpoczęły się we wtorek 27 czerwca po tym jak policjant postrzelił śmiertelnie 17-letniego Nahela.