W połowie czerwca do mediów zaczęły napływać niepokojące informacje. Zaginęła Anastazja Rubińska, która przebywała w Grecji. Sprawa została szybko nagłośniona przez profile dotyczące poszukiwań oraz zaangażowano policję. Niestety, tydzień później potwierdził się najgorszy scenariusz. Ciało Polki zostało odnalezione w worku. Znane są kolejne szczegóły morderstwa.
Według ustaleń policji, podejrzanym o zabójstwo Anastazji Rubińskiej jest 32-letni obywatel Bangladeszu. Miał on zabrać Polkę na przejażdżkę motocyklem, a następnie spędzić z nią wieczór. Mężczyzna podkreślał, że nie ma nic wspólnego z tragedią, jednak zupełnie o czym innym świadczyły dowody. Ciało kobiety znajdywało się tuż przy jego domu, natomiast w jego telefonie śledczy odkryli frazy związane z możliwością usunięcia lokalizacji GPS. Według najnowszych ustaleń Banglijczyk stanie przed sądem.
Salahuddin S. został zatrzymany przez policję jeszcze przed odnalezieniem zwłok Anastazji. Od początku zaprzeczał zarzutom. Teraz jednak wiadomo już, że Banglijczyk będzie musiał odpowiedzieć za swoje czyny przed sądem. Mateusz Morawiecki wnioskował o przekazanie oskarżonego do Polski, aby proces miał miejsce w kraju. Na ten moment nie podjęto jednak ostatecznej decyzji. "Myślę jednak, że skoro do przestępstwa doszło na terytorium Grecji, będzie on sądzony i ewentualnie ukarany na miejscu" – oświadczył George Kalliakmanis, szef związku policjantów południowo-wschodniej Attyki w rozmowie z PAP. Dodał także, co grozi mężczyźnie. "Za brutalne morderstwo 27-letniej Anastazji Rubińskiej na greckiej wyspie Kos oskarżonemu Salahuddinowi S. z Bangladeszu grozi dożywocie" - powiedział. Funkcjonariusz odpowiedział także na zarzuty dotyczące postępowania policji w trakcie śledztwa. "Gdyby udało mu się uciec do Włoch, cała sprawa byłaby dużo trudniejsza" - odparł, podkreślając, że mężczyznę udało się zatrzymać, zanim uciekł z kraju.