Anastazja z Wrocławia miała przed sobą całe życie. Wszystko zmieniła tragedia, o której od ponad tygodnia piszą polskie i greckie media. 27-latka została znaleziona w worku na wyspie Kos. O morderstwo podejrzewa się 32-letniego Banglijczyka, który spędził z Polką jej ostatnie chwile. Dowiadujemy się, że służby dokonały kolejnego ważnego kroku w śledztwie - zlecono testy DNA. Znane są już wyniki badań. Co wnoszą do sprawy?
Greckie służby się nie poddają. Niemalże każdego dnia dowiadujemy się o nowych krokach podjętych w sprawie ustalenia tego, co faktycznie miało miejsce na greckiej wyspie w nocy z 12 na 13 czerwca. Testy DNA miały pomóc w sprawie, a finalnie niewiele dały. Wyniki nie wystarczą do tego, aby ocenić, czy to 32-latek jest sprawcą morderstwa. Ciało Anastazji zostało odnalezione w zaawansowanym stadium rozkładu. Warto zaznaczyć, że próbki DNA od potencjalnego przestępcy pobrano również z dużym opóźnieniem - sześć dni po śmierci Polki, jak możemy przeczytać na newsbomb.gr.
Nowe zapisy z kamer, które trafiły do greckich służb, stawiają podejrzanego w jeszcze gorszym świetle. Widać na nagraniach, że potencjalny zabójca wychodzi w noc tragedii w towarzystwie Polki z jego domu i udaje się w kierunku miejsca znalezienia zwłok. Po kilku godzinach mężczyzna wraca, a następnie znowu opuszcza dom i udaje się w kierunku miejsca mordu. Opuścił je dopiero o świcie. Finalnie 32-latkowi postawiono kilka zarzutów.