Trwają ustalenia w sprawie morderstwa 27-letniej Anastazji z Wrocławia na greckiej wyspie Kos. Zaginęła z 12 na 13 czerwca 2023 roku, a wkrótce później odnaleziono jej ciało. Greccy śledczy zezwolili na powrót do Polski partnerowi dziewczyny, który był przesłuchiwany dwa razy. Rodzina zamordowanej potwierdziła jej tożsamość. Jak się okazało, nie okazano matce ciała, poznała córkę po pierścionku. Lekarz sądowy, który wykonywał sekcję zwłok Polki, nie ukrywał, że ze względu na ich stan trudno jednoznacznie ustalić wszystkie fakty. Program "Światło w tunelu" przekazał nowe informacje w sprawie zabójstwa. Morderca posunął się do wstrząsającego kroku, by jak najbardziej utrudnić śledztwo i identyfikację ciała.
Anastazja zmarła w wyniku uduszenia, przed śmiercią miała też zostać zgwałcona. Głównym podejrzanym jest 32-latek z Bangladeszu, który konsekwentnie nie przyznaje się do zarzutów. Mężczyzna przebywa w areszcie. Jego mieszkanie znajduje się zaledwie kilometr od miejsca znalezienia ciała kobiety. Usłyszał zarzut morderstwa oraz gwałtu. Według ustaleń dziennikarzy Mega TV 32-latek starał się usunąć z telefonu swojego i zamordowanej wszelkie dowody. Śledczym udało się odnaleźć kartę SIM Anastazji z Wrocławia, a to, co tam znaleziono jeszcze bardziej pogrąża podejrzanego.
Jak ujawnił emerytowany oficer greckiej policji, zabójca zdecydował się na potworne okrucieństwo, by jak najbardziej zaszkodzić śledztwu. Yiannis Katsiamakas wyznał, że podejrzany o zabójstwo Anastazji, miał odciąć ofierze wszystkie palce.
Odciął palec u każdej ręki. To szokujące - powiedział policjant.
Obywatel Bangladeszu jest aktualnie w rękach policji, która zbiera na niego coraz więcej dowodów. Chwilę po śmierci Anastazji kupił bilety lotnicze do Włoch, co wskazuje na prawdopodobną próbę ucieczki. Podejrzany tłumaczył się tym, że musiał odwiedzić ten kraj, gdyż jego krewna miała urodzić. Bliscy mężczyzny zaprzeczyli takiemu scenariuszowi, co wskazuje na to, że 32-latek kłamał, a bilet zakupił spontanicznie.