Meghan Markle, gdy tylko "weszła" rodziny królewskiej, narobiła sporo szumu. Wielu komentujących pisało wówczas, że pociągnie za sobą księcia Harry'ego. Wygląda na to, że sporo się w tym temacie zgadza. Najpierw książęca para odeszła z rodziny, przeprowadziła się z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych, udzieliła paru wywiadów, a w ostateczności podpisała kilka intratnych kontraktów, m.in. ze Spotify czy Netflixem.
W piątek 16 czerwca Meghan została przyłapana w pobliżu swojej posiadłości w Montecity. Ubrana w czarne dżinsy i biały sweter w paski, niemalże bez makijażu, aktorka rozmawiała przez telefon. Po jakimś czasie, idąc dalej, wyjęła z uszu słuchawki, jednak wciąż sprawdzała coś w telefonie. Zagraniczne media piszą, że księżna Sussex wyglądała posępnie, ze względu na aferę, która wybuchła dzień wcześniej. Meghan i książę Harry mieli stracić lukratywny kontrakt ze Spotify. W sieci można jednak znaleźć komentarze, że prawdopodobnie jest zbyt zajęta innymi projektami, by myśleć o niedotrzymanym kontrakcie z gigantem streamingowym.
Ostatni czas pokazał, że sielanka Meghan i Harry'ego powoli się kończy, a zaczyna... prawdziwe życie. Media rozpisują się o tym, że w ich małżeństwie nie dzieje się najlepiej. Para ma też spory problem z przedsięwzięciami, za które są odpowiedzialni. W czwartek 15 czerwca okazało się, że stracili opiewający na 20 milionów dolarów [80 milionów złotych - przyp.red.] kontrakt ze Spotify, dla którego mieli stworzyć podcast. Jak informują zagraniczne serwisy, decyzję podjęto w związku z tym, że para nie wyprodukowała wystarczającej liczby odcinków.
Chociaż "Archetypes" spisało się dobrze i zdobyło kilka nagród, kiedy zawiązujesz taką umowę, posiadanie tylko jednej serii w tak długim czasie nie jest satysfakcjonujące. Meghan i Harry są wyjątkiem w tym wszystkim, myślę, że wyszli na leniwych i trudnych - wyjaśnia informator Page Six, dla porównania podając Michelle i Baracka Obamów, którzy wzorowo wywiązali się z podobnego przedsięwzięcia
Takie zdanie mają nie tylko tajemniczy "informatorzy" mediów, ale również współpracownicy pary. Do sprawy odniósł się sam Bill Simmons - komentator sportowy, który jest szefem międzynarodowych treści sportowych Spotify. Mówiąc o Meghan i Harrym nie gryzł się w język. Padły mocne słowa.
(...) Pie*rzeni naciągacze. To jest podcast, który powinniśmy z nimi uruchomić - podsumował
Page Six doniósł, że utrata kontraktu ze Spotify może skutkować poważnymi problemami w portfelu Sussexów. Mają w końcu na utrzymaniu dwoje dzieci, luksusową willę w Montecito oraz opłacenie ochrony i prawników. "Nie są spłukani. Ale będą musieli nadal wydawać swoje pieniądze, zamiast je pomnażać" - podał tabloid. Finanse podreperować może jedynie ich program na Netflixie - Invictus Games. Harry miał się w niego zaangażować jeszcze przed poznaniem żony.
Gdy Meghan i Harry zajmują się swoimi problemami i "aferą kontraktową" w USA, Wielka Brytania przygotowuje się do corocznego święta - Trooping the Colour - oficjalnych urodzin monarchy. Tegoroczna defilada jest wyjątkowa. Po raz pierwszy od 70 lat pierwsze skrzypce gra nie Elżbieta II, a nowy król - Karol III. Księżna i książę Sussex nie dostali zaproszenia na uroczystość.