Książę Harry w ostatnich miesiącach otwarcie opowiadał o swoich doświadczeniach z braniem narkotyków. Wszystko zaczęło się od biografii "Spare", gdzie wspomniał m.in. o kokainie i marihuanie. Kulminacją zwierzeń o narkotykach była terapia online z Gabrielem Mate. Książę Harry opowiedział jak ajałaska - czyli tradycyjny napój przygotowywany przez południowoamerykańskich szamanów - pomógł mu m.in. w wyleczeniu traumy po śmierci matki. Wyjątkowa otwartość księcia może go jednak sporo kosztować, bo od razu zainteresowano się jego wizą.
Konserwatywna organizacja Heritage Foundation zaczęła wojować z władzami w Waszyngtonie o udostępnienie książęcego wniosku o wydanie wizy. Sprawa zostanie rozpatrzona na sali sądowej już 6 czerwca. Jeśli okaże się, że książę Harry skłamał we wniosku i nie przyznał się do zażywania narkotyków, może zostać wyrzucony ze Stanów Zjednoczonych. "To prośba w interesie publicznym związana z potencjalnym cofnięciem wizy księcia Harry'ego za używanie nielegalnych i niedozwolonych substancji" - oznajmił Mike Howell z Heritage Foundation.
Ajałaska to napar pochodzący z Ameryki Południowej, który ma właściwości psychoaktywne. Ceremonia, podczas której napój jest spożywany, ma na celu wprowadzać w trans, łączyć z innymi wymiarami świadomości i dawać wizje. O psychodelicznym środku krążą w sieci niezliczone legendy, a mówi się o nim w kategoriach "małej śmierci" i "pnącza dusz". Jej zwolennicy - których nie brakuje także w Polsce - twierdzą, że choć ajałaska jest narkotykiem, to nie uzależnia. Specjaliści jednak ostrzegają, że spożywanie naparu może doprowadzić do zniszczenia psychiki, a nawet śmierci. Również polskie gwiazdy w przeszłości przyznawały się do korzystania z ajałaski. Rytuał ten zainspirował twórczo Kasię Kowalską, a llona Felicjańska chciała w ten sposób wyleczyć uzależnienie od alkoholu. Choć eksperci nie stawiają znaku równości między ajałaską a narkotykami, to przestrzegają przed jej używaniem.