• Link został skopiowany

Ostatnia publiczna wymiana zdań Justyny Kowalczyk i Kacpra Tekielego. Wiele mówi o tym, jaką mieli więź

Mąż Justyny Kowalczyk, Kacper Tekieli, nie żyje. Jeszcze dwa dni temu żona skomentowała mu zdjęcie na Instagramie.
Justyna Kowalczyk, Kacper Tekieli
Instagram.com/justyna.kowalczyk.tekieli

Kacper Tekieli zginął w tragicznym wypadku w szwajcarskich Alpach. Przebywał tam w ostatnich dniach i zdobywał kolejne czterotysięczniki. Góry były ogromną pasją męża Justyny Kowalczyk, którą z nim dzieliła. Biegaczka narciarska i syn towarzyszyli mu w podróży.  Kowalczyk pożegnała ukochanego w poruszającym poście na Instagramie. "Był moim wszystkim" - napisała pod wspólnym zdjęciem. Jeszcze dwa dni temu skomentowała jego wpis na profilu w mediach społecznościowych.

Zobacz wideo Kowalczyk w "Wilkowicz Sam na Sam": Wciąż nie zasypiam bez leków nasennych

Justyna Kowalczyk skomentowała post Kacpra Tekielego. Ich ostatnia rozmowa na Instagramie

Ostatnie zdjęcie na koncie Kacpra Tekielego na Instagramie pojawiło się 16 maja. Fotografia przedstawia plecak turystyczny na tle okna. Tuż za szybą widzimy śnieg przysłaniający widoki. Zdjęcie skomentowała Justyna Kowalczyk trzema emotikonami serca. Mąż odpowiedział jej w podobnym tonie.

Ostatnia publiczna wymiana zdań między Justyną Kowalczyk i mężem
Ostatnia publiczna wymiana zdań między Justyną Kowalczyk i mężem Instagram.com/kacpertekieli

Teraz pod ich ostatnią publiczną wymianą zdań pojawiają się kondolencje od internautów. "Wyrazy współczucia i dużo siły. Nie tak miało być, zdecydowanie za wcześnie", "Justyno, płaczę razem z panią, musi jeszcze zaświecić słońce, nie może być inaczej, wiele sił dla was" - czytamy w komentarzach.

 

Okoliczności śmierci Kacpra Tekielego

Kacper Tekieli zginął tragicznie w Alpach wskutek lawiny 17 maja. Mąż Justyny Kowalczyk miał 38 lat. Alpinista wspinał się na jeden z najbardziej znanych szczytów Alp Szwajcarskich, Jungfrau, mierzący aż 4158 m n.p.m. Warunki nie były najlepsze. Do tragedii miało dojść już po tym, jak zdobył górę. Tekieli znalazł się na desce śnieżnej i niekontrolowanie zaczął spadać z lawiną.

Akcja ratunkowa rozpoczęła się dzień później ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Wcześniej niemożliwe było użycie helikoptera. "Najpierw, w środę, urwał się kontakt z Kacprem. Później pojawiła się informacja, że na miejscu jest lawinisko. Następnie dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie znajduje się tam ciało. Później, dziś rano, okazało się, czyje ciało" - wyznała osoba z polskiego środowiska górskiego w rozmowie z portalem Onet.pl. 

Więcej o: