Blanka wystąpi na tegorocznym konkursie Eurowizji w Liverpoolu w najbliższy czwartek. Jednak już w niedzielę miała okazję pierwszy raz zaprezentować się oficjalnie przed fanami konkursu, którzy już przybyli do Wielkiej Brytanii. W Liverpoolu rozłożono piękny, morski dywan, na który zaproszono tegorocznych uczestników.
Blanka na eurowizyjną prezentację wybrała kreację w dość ryzykownym, wściekle zielonym kolorze. Długa suknia i dopasowane rękawiczki aż proszą się o to, żeby w komputerze nałożyć na nie zupełnie inną grafikę, niż zielone tło. Wokalistka do kreacji dobrała również zielony top wysadzany srebrnymi kryształkami.
Jednak największą uwagę zwraca to, co Blanka ma napisane na niebotycznie długim, ciągnącym się za nią trenie. Na zielonym materiale naszyto gigantyczne, różowiutkie litery, składające się na słowo, które stało się już symbolem Polki i jej piosenki "Solo":
BEJBA
"Bejba" to oczywiście pierwsze słowo z piosenki, które usłyszymy w najbliższy czwartek na drugim półfinale eurowizyjnym. Polka po pierwszym występie jeszcze na antenie TVP w lutym plasowała się na bardzo odległych miejscach w klasyfikacji konkursowej. Wszystko zmieniło się po pierwszych próbach, które pokazały Blankę z innej, nieznanej nam do tej pory strony. Wokalistka nadal ma problemy z dźwiękami, jednak jak słusznie zauważają niektórzy zagraniczni eksperci, na Eurowizji wcale nie chodzi wyłącznie o to, żeby śpiewać. Z takiego założenia wyszła na przykład w zeszłym roku Hiszpania, która trafiła do finału z piosenką "SloMo", wykonaną tragicznie, ale za to bardzo, bardzo efektowną na scenie.
Po pierwszych próbach scenicznych Blanka nie tylko nagle "wyskoczyła" poza drugi półfinał, ale niektórzy widzą ją nawet w TOP 10 sobotniego finału. Bukmacherzy są nieco bardziej powściągliwi. Blanka z półfinałów ma wyjść, ale w finale nie widzą jej w pierwszej dwudziestce wykonawców. To może się zmienić po czwartkowym występie naszej reprezentantki.