Pracujący w Onecie Mateusz Baczyński i Janusz Schwertner otrzymali informację od mężczyzny twierdzącego, że Adam Pabiś, uchodzący w Polsce za eksperta od szumów usznych, jest oszustem wyłudzającym pieniądze od pacjentów. W polskich mediach przedstawiany jest jako lekarz audiolog, a na koncie ma kilka występów w "Pytaniu na śniadanie", RMF FM czy TOK FM. Dziennikarze Onetu postanowili zbadać sprawę, a z ich ustaleń wynika, że Pabiś rzeczywiście nie widnieje w Centralnym Rejestrze Lekarzy. To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej.
Adam Pabiś na łamach śniadaniówki TVP przedstawiał - jego zdaniem - rewolucyjną, opracowaną przez siebie metodę zwalczania niezwykle uciążliwej dolegliwości, jaką są szumy uszne. Dziennikarze Onetu ustalili, że mężczyzna nie tylko nie ma w Polsce licencji ani prawa do wykonywania zawodu lekarza, ale też nie ukończył, jak sam twierdził, amerykańskiej uczelni Northwestern University. Baczyński i Schwertner sprawdzili również, że Pabiś nie ma także stopnia doktora, dlatego nie powinien posługiwać się tym tytułem.
Z ustaleń dziennikarzy wynika także, że Pabiś miał oferować swoje usługi w internecie, twierdząc, że prowadzi własny gabinet. Baczyński i Schwertner w artykule cytują wypowiedzi pacjentów "doktora", którzy twierdzą, że placówki nie istnieją, a mężczyzna miał oszukać ich na tysiące złotych.
Pabiś sprzedał mi za 7 tys. zł aparaty słuchowe, które warte są u innych audiologów około 3-4 tys. Cała procedura leczenia miała polegać na tym, że spotykamy się raz na trzy tygodnie, aby wyregulować odpowiednią częstotliwość w tych aparatach - relacjonuje jeden z nich.
W tym celu Pabiś umawiał się w ze mną w jakimś punkcie, do którego trzeba było dojechać, a na miejscu najczęściej okazywało się, że go nie ma. Potem wymyślał różne bajki: a to mu prawo jazdy zabrali, a to stał w korku na autostradzie - dodaje.
Pokrzywdzonych osób ma być jednak znacznie więcej. Nie decydują się jednak na kroki prawne, ponieważ koszty postępowania sądowego byłyby wyższe niż cena, jaką zapłacili za wizyty.
Pabiś wymyślił przekręt idealny: pieniądze, z których nas okradał, nie były małe, ale jednocześnie nie na tyle duże, byśmy chcieli ciągać się z nim po sądach - cytuje jednego z poszkodowanych Onet.
Dziennikarze twierdzą także, że Pabiś miał stworzyć fikcyjny magazyn naukowy, w którym opublikował wyniki swoich nieistniejących badań. Na poczet swoich działań i stworzenie maszyny do leczenia szumów usznych otrzymał dotację z Unii Europejskiej, a w 2015 roku przyznano mu 997 tys. zł w ramach programu "wspierania innowacyjności" od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Baczyński i Schwertner dotarli także do protetyczki słuchu, która również zainteresowała się działalnością Pabisia. Jak przyznaje, do Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu trafiły skargi pacjentów, jednak niewiele można z nimi zrobić.
W normalnej sytuacji powinniśmy odebrać człowiekowi licencję, czyli prawo wykonywania zawodu. Ale nasz zawód nie ma żadnych licencji - komentuje.
Jak ustalili dziennikarze Onetu, Adam Pabiś zdobył licencjat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu ze specjalnością w protetyce słuchu. Po studiach rozpoczął pracę w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu. Był dobrym sprzedawcą, a żeby uwiarygodnić jakość swoich usług, miał zacząć pojawiać się w telewizji, gdzie przedstawiał się jako lekarz.
Ostatni występ Pabisia w "Pytaniu na śniadanie", jaki udało nam się znaleźć, pochodzi z 2019 roku.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie Janem Stradowskim, który przeprowadzał audycję z udziałem Pabisia w TOK FM w 2018 roku. Dziennikarz pierwszą propozycję rozmowy z nim dostał w 2015 roku od firmy doradczej Nobli, jednak odmówił spotkania. Zgodził się dopiero po dwóch latach, gdy w sprawie Pabisia skontaktowała się z nim osoba zajmująca się PR w Centrum Nowoczesnej Audiologii.
Wówczas Adam Pabiś i CNA byli już dość znani za sprawą metody leczenia szumów usznych. Pisały o tym media, w tym, o ile pamiętam, portal PAP Nauka w Polsce. Rozmówca został przedstawiony w ten sposób: "Dr Pabiś jest neurobiologiem, audiologiem i protetykiem słuchu". Na tym etapie nic nie wzbudzało podejrzeń - mówi Stradowski.
W połowie stycznia 2018 r. nagrałem audycję z Adamem Pabisiem. Próbowałem do niej zaprosić jeszcze jednego eksperta, ale nikt nie znalazł czasu. Rozmowa była ciekawa, aczkolwiek zwrócił moją uwagę fakt, że zapytany o badania kliniczne metody Adam Pabiś zastosował unik - dodaje.
Dziennikarz przyznał, że w kolejnych miesiącach wielokrotnie proponowano mu ponowne zaproszenie Adama Pabisia do studia TOK FM. Tematy, w których miał wypowiadać się jako ekspert, nie miały jednak dotyczyć już leczenia słuchu.
W późniejszych miesiącach wielokrotnie proponowano mi Adama Pabisia jako rozmówcę. Pretekstem miała być "elektroniczna kostka, która ma odmienić terapię autyzmu". Ponieważ mam pewną wiedzę o spektrum autyzmu, ten "wynalazek" wydał mi się podejrzany i odmówiłem. Podobnie postąpiłem w przypadku tematu "czego jeszcze nie wiemy o smogu", który też zgłaszała osoba zajmująca się PR w CNA - tłumaczy.
Z Janem Stradowskim w 2020 roku skontaktował się słuchacz z pytaniem, gdzie znajdzie informacje na temat doktoratu i wykształcenia Adama Pabisia. Dziennikarz przekazał je osobie od PR z Centrum Nowoczesnej Audiologii, która kontaktowała się z nim wcześniej, jednak do dziś nie dostał odpowiedzi.
Odezwaliśmy się do rzecznego Centrum Nowoczesnej Audiologii, w którym Adam Pabiś figuruje jako założyciel, audiologi i neurobiolog. Otrzymaliśmy zdawkową wiadomość na temat publikacji Onetu.
To artykuł sponsorowany naszej konkurencji. Ciężko się odnieść do takich treści - brzmi.
W sprawie udziału Adama Pabisia w "Pytaniu na śniadanie" skontaktowaliśmy się także z rzecznikiem Telewizji Polskiej, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.