Meghan Markle i książę Harry, od momentu zaprzestania pełnienia oficjalnych funkcji w brytyjskiej rodzinie królewskiej, chętnie dzielą się osobistymi historiami. W podcaście Archetypes amerykańska aktorka opowiedziała o wypadku, który wydarzył się w trakcie oficjalnej podróży Sussexów do RPA.
Kiedy Meghan i Harry byli na oficjalnym spotkaniu, w willi, w której zamieszkiwali, rozgrywał się mały dramat. W pokoiku Archiego zapalił się grzejnik. Wcześniej niania, tknięta niejasnym przeczuciem, zabrała wnuka króla Karola III ze sobą. Chwilę potem w pomieszczeniu wybuchł pożar.
O całym zdarzeniu Meghan dowiedziała się, kiedy zakończyła swoje przemówienie. Żona Harry'ego była w ogromnym szoku, a napięcie schodziło z niej jeszcze kilka kolejnych dni.
Był taki moment, że stoję na pniu drzewa i wygłaszam to przemówienie do kobiet, kończymy spotkanie, wsiadamy do samochodu, a oni mówią, że w rezydencji wybuchł pożar. Co? W pokoju dziecka wybuchł pożar. Co?! - wspomina Meghan w podcaście.
Meghan Markle przyznała, że po usłyszeniu wiadomości o pożarze nie potrafiła powstrzymać łez i emocji. Wspominała, że cała się trzęsła. Co ciekawe, nawet wtedy nie dostała taryfy ulgowej, ponieważ musiała odbyć jeszcze kilka oficjalnych wystąpień.
To nie miało żadnego sensu - wspominała Meghan.
Autorskiego podcastu Archetypes prowadzonego przez Meghan Markle możecie wysłuchać za pośrednictwem Spotify. Nowe odcinki zazwyczaj pojawiają się w każdy wtorek.