Stany Zjednoczone zmagają się z bardzo poważnym atakiem zimy. W niektórych stanach ogłoszono nawet stan klęski żywiołowej. Amerykańskie media mówią o co najmniej 50. zamarzniętych osobach i setkach tysięcy pozostających bez dostępu do elektryczności. Drogi w wielu miejscach stały się nieprzejezdne i bardzo niebezpieczne. Bardzo poważny wypadek miał Jeremy Renner, który na nieodśnieżaną okolicę narzekał już w pierwszej połowie grudnia.
Aktor, który popularność zdobył głównie za sprawą serii filmów "Avengers", uległ wypadkowi w czasie odśnieżania posesji przy Mt. Rose Highway w stanie Nevada. Ta okolica od kilku dni zmaga się z potężnym atakiem zimy. Na ten moment nie wiadomo, jak doszło do wypadku, w którym jedynym poszkodowanym został Renner. Obrażenia są jednak bardzo poważne, a stan aktora określany jako "krytyczny, ale stabilny".
Śmigłowiec przetransportował pana Rennera do lokalnego szpitala. Pan Renner był jedynym poszkodowanym - przekazują służby.
Co ciekawe, Jeremy Renner za pośrednictwem mediów społecznościowych zwracał uwagę na niebezpieczeństwo związane z gwałtownymi opadami śniegu już 12 grudnia.
Opady śniegu to nie żarty.
Rzecznik prasowy aktora przekazał magazynowi "The Hollywood Reporter", że stan jego klienta jest stabilny.
Potwierdzamy, że Jeremy jest w stanie krytycznym, ale stabilnym. Odniósł obrażenia w czasie wypadku związanego z pogodą, podczas odśnieżania. W szpitalu jest przy nim rodzina, otrzymuje znakomitą opiekę.
Zima sparaliżowała również ruch powietrzny w Stanach Zjednoczonych. Tysiące lotów zostało odwołanych lub opóźnionych.