Joanna Ibisz, trzecia żona Krzysztofa Ibisza i matka jego najmłodszego syna, wyrasta na pełnoprawną celebrytkę. Poczynania młodej lekarki na Instagramie śledzi 13 tys. osób. Ostatnio w jednym z postów pozwoliła sobie na szczerość i opisała "mleczną drogę", jaką przeszła w niemałych bólach.
30-latka wyznała swoim followersom, że początkowo miała pewne problemy z laktacją. Zestresowała ją już lektura popularnego poradnika, w którym wyliczono wszystkie możliwe problemy, jakie mogą się pojawić.
I zaczęło się - mały dość nieźle ssał, ładnie przybierał, sutki bolały - ale potem się przyzwyczaiły, plecy bolały - ale potem przyszła doradczyni laktacyjna i pokazała mi poprawne pozycje, a potem udało mi się skoczyć na kilka masaży - napisała na Instagramie żona Krzysztofa.
Więcej zdjęć Joanny Ibisz znajdziecie w galerii w górnej części artykułu
Większe problemy pojawiły się po kilku tygodniach.
Wszystko szło nieźle aż do piątego tygodnia, kiedy mały zaczął nagle odrywać się od piersi, krzyczeć, wykręcać w drugą stronę, zanim w ogóle go przystawiłam, a w tym samym czasie krzyczeć już z głodu. Przerobiliśmy wizyty lekarza, osteopaty, doradczyni laktacyjnej… Z braku pomysłu zmieniłam też dietę - wyznała.
Okazało się, że wszystko na nic. I choć Joanna początkowo wzbraniała się przed butelką, musiała się z nią "przeprosić":
Początkowo upierałam się, że muszę karmić tylko piersią - tak, bo to najlepsze dla zdrowia dziecka (to prawda pokarm mamy jest najlepszy…) Ale czasem jest po prostu tak, że psychika matki jest równie istotna i trzeba o nią zadbać. Więc jeśli psychicznie nie dawałam rady, zaczęłam ściągać mleko i dawać mu z butelki.
Po przejściu na butelkę, którą podać dziecku może każdy, aspirująca modelka odzyskała spokój. Jest też pewna, że robi dobrze:
Czuję, że to jest okej. Że daję mojemu młodemu to, co najlepsze, czyli spokojną i niesfrustrowaną matkę - zauważyła celebrytka.
Otwartość godna podziwu?
Więcej zdjęć Joanny Ibisz znajdziecie w galerii w górnej części artykułu.