Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny poznali się przed dekadą dzięki staraniom piłkarza. Początkowo to on był bardziej zainteresowany nawiązaniem znajomości i rozwojem relacji. Jak wspominał, musiał powalczyć o wybrankę. Wysiłki popłaciły, a dziś para jest już małżeństwem z sześcioletnim stażem.
Zaczęło się iście filmowo. Piłkarz zobaczył w sieci zdjęcie piosenkarki i od razu się zauroczył. Stwierdził, że musi poznać ją osobiście, więc zdobędzie jej numer telefonu. Było to nieco utrudnione, ponieważ w tamtym czasie na co dzień mieszkał i grał w Londynie. Marina natomiast przebywała akurat w Stanach. Dlatego mimo numeru, koniec końców zdobytego i dołączonego do listy kontaktów, Szczęsny miał trudności z umówieniem się na randkę.
Zdjęcia Mariny Łuczenko znajdziecie w galerii w górnej części artykułu
Obawiał się, że dziewczyna na brak adoratorów nie narzeka i być może wcale nie będzie go chciała. Dlatego wykombinował, żeby spotkaniu przyświecał wyższy cel. Pretekstem do spotkania była sprawa jego kolegi, który potrzebował pomocy ze strony artystów. Bramkarz wspomina, że tu akurat Marina nie pomogła, ale zjawiła się w umówionym miejscu, co już było sukcesem.
W rozmowie z magazynem "Viva!" Marina stanowczo zaprzeczyła, jakoby nie chciała tego spotkania. Stwierdziła, że to wymysły mediów, a ona nie miała nic przeciwko. Jednak wcale nie była tak chętna, by od razu wchodzić w związek z nowo poznanym sportowcem.
Przyznała, że po pierwszym telefonie nie bardzo wiedziała, z kim ma do czynienia. Nazwisko Szczęsny nic jej nie mówiło, bo, jak ujawniła, nigdy nie interesowała się piłką nożną i przed poznaniem przyszłego męża nie obejrzała ani jednego meczu.
Gdy dowiedziała się, że o jej względy stara się bogaty piłkarz, postanowiła, że nie będzie jedną z wielu i zaczęła się dystansować. Znana, zarabiająca krocie gwiazda sportu, może przebierać w partnerkach, a ona nie ma zamiaru być jego kolejną zdobyczą. Nawiasem mówiąc, Marina miała już na koncie dwa medialne związki z muzykami Mrozem i Łozem, więc tym razem starała się być jeszcze bardziej ostrożna.
Szczęsny nie ustawał w wysiłkach. Okazało się, że wie, jak adorować kobietę. Nieustannie robił jej niespodzianki, obsypywał prezentami, nie szczędził komplementów, ale przede wszystkim był blisko, kiedy tego potrzebowała. I w końcu nieufna z natury piosenkarka zaczęła się przed nim otwierać. Jak wspomina, pokazała mu swoje prawdziwe, podatne na zranienie "ja". Była bardzo zaskoczona, jak ciepłym człowiekiem był Wojciech. Zaznaczyła, że "pieniądze go nie zdeprawowały" i nadal ma ogromny szacunek do ludzi, a poza tym jest po prostu normalnym, sympatycznym chłopakiem.
Po raz pierwszy pokazali się razem na Openerze w 2013 roku. Po dwóch latach ogłosili zaręczyny, a na palcu wokalistki zalśnił pierścionek od Tiffany'ego, marzenie wielu dziewczyn.
W 2016 roku odbyło się greckie wesele pary. Marina zaznaczyła w rozmowie z Krystyną Pytlakowską z "Vivy!", że w jej rodzinie tradycją są długie, stabilne związki. I tak właśnie chce widzieć swoją przyszłość u boku Szczęsnego.
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko życzyć Marinie i Wojciechowi kolejnych szczęśliwych, wspólnie spędzonych lat.
Zdjęcia Mariny Łuczenko znajdziecie w galerii w górnej części artykułu.