Irena Kamińska-Radomska to ekspertka z zakresu etykiety i protokołu dyplomatycznego. W piątek, 4 listopada, wywołała burzę na Instagramie, udostępniając zdjęcie dojrzałej kobiety w bieliźnie z dopiskiem "Ostatnio brakuje ludziom wstydu" (nie zasłoniła przy tym twarzy modelki). Internauci się oburzyli, bo nie zrozumieli, o co chodzi Kamińskiej-Radomskiej - czy wstyd ma związek, z tym że modelka to dojrzała kobieta o pełnych kształtach i siwych włosach, czy ekspertkę oburzył sam fakt, że modelka pozuje w samej bieliźnie (bo to reklama bielizny). Podkreślali, że żadne z powyższych nie uważają, że powód do wstydu. Na wpis zareagował także influencer Mateusz "Roobens" Ledwig, który wyraźnie dał do zrozumienia, że nie zgadza się z poglądami ekspertki. W sobotni wieczór odbył się live z udziałem tej dwójki. Debata została zatytułowana "Akceptacja ciała czy ekshibicjonizm". Kamińska-Radomska nie wypadła podczas niej najlepiej. Zaserwowała słuchaczom bardzo kontrowersyjne wypowiedzi.
5 listopada na Instagramie ekspertki i influencera odbyła się debata, która miała na celu wyjaśnienie spornej kwestii reklamowania bielizny. Rozmowę zdecydowanie zdominowała Irena Kamińska-Radomska, która próbowała przekonywać widzów do własnej racji. Jedno z pytań dotyczyło zdjęcia, które było pretekstem do debaty. Influencer stwierdził, że chciałby oglądać swoją mamę czy babcię tak radosną, jak modelka. Ekspertka nie zgodziła się z tym.
Ja bym nie marzyła o tym, żeby mój wnuk zobaczył mnie w takim stroju, dlatego, że zostałam wychowana według naszych norm, które są teraz łamane jedna po drugiej. Ja się cieszę, że ta pani była bardzo zadowolona, to jest jej wybór. Jesteśmy wolni. Możemy wybierać takie zachowania i inne zachowania. Ja bym tego zachowania nie wybrała, nie wybrałaby go moja matka i moja córka, żeby się tak obnażać - grzmiała.
Kamińska-Radomska wyjaśniła też, czy wytykanie przez nią wstydu odnosiło się do wieku modelki, czy samego faktu reklamowania bielizny.
Absolutnie nie uważam, że niewłaściwe było to tylko w wykonaniu tej pani na zdjęciu, tzw. silver modelki, ale uważam, że żadna z kobiet nie powinna się rozbierać i pokazywać, bo jest to niemoralne i niewłaściwe i nie jest zgodne z naszymi zasadami. To jest przekraczanie pewnych norm społecznych - usłyszeliśmy.
Ekspertka śmiało wyznała, że nie widzi problemu w zwracaniu uwagi innym osobom publicznym, że są niewłaściwie ubrane.
Ja też zwracałam uwagę na Instagramie np. Magdalenie Lubacz, że troszkę za głęboki dekolt, że jaka to spódniczka, że to nie wypada.
Mateusz "Roobens" Ledwig zauważył, że są takie sytuacje w życiu, które wymagają założenia bardziej skąpego stroju, jak np. reklama bielizny, basen czy plaża. Dodał także, że dojrzała modelka ze zdjęcia również brała udział w kampanii marketingowej. Zapytał wprost - jak inaczej reklamować bieliznę?
Obnażanie się publiczne nie powinno mieć miejsca. Biustonosz można ukazać, wcale nie pokazując ciała modelki - skwitowała.
Ekspertka uważa, że reklamowanie bielizny prowadzi do traktowania kobiet przedmiotowo. Skomentowała to w dziwaczny i niesmaczny sposób:
Do takich zdjęć mają dostęp dzieci, które potem klepną ciocię po tyłeczku i powiedzą: "ale masz jędrną pupcię", prawda? Jakiś siedmiolatek zrobi coś takiego, to jest traktowanie cioci przedmiotowo.
Irena Kamińska-Radomska zakończyła wypowiedź tezą, że jeżeli ktoś szanuje własne ciało, to nie będzie go pokazywać "na prawo i lewo".
Niestety rozmowa z panią Ireną Kamińską-Radomską była trudna do słuchania. Jej wypowiedzi ocierały się o body shaming, pojawiały się pochwały kontrowersyjnych metod wychowawczych. Na domiar złego ekspertka postanowiła przy okazji promować swoją książkę.
Tymczasem influencer nawiązał kontakt z modelką ze zdjęcia. 9 listopada zamierza porozmawiać na żywo z Caroline.