17 października około godziny 17.00 na alei Mickiewicza w Krakowie doszło do kolizji z udziałem Jerzego Stuhra. Aktor, prowadząc leksusa, zahaczył o 44-letniego motocyklistę. 75-letni artysta miał we krwi około 0,7 promila alkoholu. O to, jak całe zajście wpłynęło na wizerunek aktora, zapytaliśmy specjalistę od spraw wizerunku - dra Mirosława Oczkosia.
Wedle początkowych medialnych doniesień aktor miał próbować uciec z miejsca zdarzenia. Informacje te szybko jednak zweryfikowano. Wedle Wirtualnej Polski aktor miał nie dostrzec zdarzenia. Z kolei w rozmowie z Plotkiem rzecznik prasowy krakowskiej policji poinformował, że aktor współpracował z mundurowymi. Sam artysta również zaprzecza pogłoskom, że chciał uciec. Za pośrednictwem facebookowego konta swojego syna Macieja Stuhra wydał oświadczenie, w którym poinformował, że wraz z innym uczestnikiem kolizji czekał na przybycie policji. Przeprosił także za karygodne zachowanie, nazywając je "najgorszą decyzją w życiu" (więcej na ten temat TUTAJ).
Co o zachowaniu Jerzego Stuhra sądzi dr Mirosław Oczkoś?
Jak to wpłynie na karierę Jerzego Stuhra? Trudno powiedzieć, ale na wizerunek wpłynęło fatalnie. To jest przestępstwo w Polsce. W naszym kraju nie wygląda to normalnie. Bo gdyby w USA Brad Pitt kierował autem pod wpływem alkoholu, to pojawiłaby się informacja, że stanie przed sądem. U nas dorabia się do tego ideologię. Zwolennicy Macieja i Jerzego Stuhrów bronią ich z tego powodu, że przeciwnicy jadą z nimi w najgorszy możliwy sposób. I to polska hipokryzja - grzmiał.
Dodał też:
Zostało wydane oświadczenie - myślę, że PR-owo lepsze niż gorsze. Aktor nie uchyla się od odpowiedzialności. Wygląda to fatalnie, ale oczekiwania chyba są takie, żeby Jerzy Stuhr poszedł i się utopił, albo dał się przejechać motocykliście. Wtedy może jego przeciwnicy byliby zadowoleni. Te głosy, które go usprawiedliwiają, też nie są w porządku - nie wolno usprawiedliwiać jazdy pod wpływem alkoholu.
Dr Oczkoś widzi jednak sposób na to, by Jerzy Stuhr naprawił zszargany wizerunek:
Jeżeli pan Jerzy Stuhr chciałby odzyskać dobre imię, to powinien wykonać później jeszcze kilka innych ruchów, np. zaangażować się w akcję bezpieczeństwa na drodze - usłyszeliśmy.
Poruszył też kwestię osądu społecznego:
Przed sądem i tak stanie, ale w Polsce już wyrok został wydany przez tych, którzy go nie lubią - powiedział.
Specjalista nazwał także działania niektórych dziennikarzy, w tym Karoliny Korwin Piotrowskiej, która także podjęła temat kolizji z udziałem Stuhra, "histeryczną reakcją".
Podkreślił jednak, że aktora nie sposób bronić.
Aktora nie da się bronić, ponieważ jechał pod wpływem alkoholu. Koniec kropka. Mało tego, spowodował stłuczkę. Na szczęście ten motocyklista przeżył.
Uznał też, że Stuhr zaliczył "katastrofę wizerunkową", jednak dodał, że fakt, iż aktor szybko przeprosił działa na jego korzyść.
Po wszystkim wykonano prawidłowe czynności. Przeprosił przede wszystkim. Posłużył się kontem syna, który ma większy zasięgi. To zostało szybko zrobione - wskazywał.
Aktor jeszcze długo będzie jednak musiał zmagać się z konsekwencjami swojego postępowania.
Jerzy Stuhr nie jest anonimowy w Polce, w związku z czym liczba tych negatywnych opinii będzie na pewno zwielokrotniona. To też z tego powodu, że to ojciec Macieja Stuhra, który żartuje sobie z różnych rzeczy, np. politycznych. To w Polsce jest nienormalne. Powinien stanąć przed sadem i to powinno zakończyć sprawę. To sąd powinien wymierzyć karę, a nie opinia publiczna.
Specjalista zaznaczył też, że Jerzy Stuhr będzie teraz pomijany przy wszelkich dyskusjach na temat moralności czy praworządności. W tym zakresie uderzy to również w Macieja Stuhra, który przecież nie ma nic wspólnego z działaniami ojca.
To wydarzenie wycięło mu na jakiś czas albo nawet na całe życie wypowiadanie się na tematy związane z moralnością, pod tytułem - coś wypada lub nie. To na pewno. Uderzy to również w Macieja, chociaż on nie ma z tym nic wspólnego, ale uderzy. Jerzy Stuhr nie odejdzie do lamusa, ale niewątpliwie poniósł duże straty wizerunkowe.
Wedle Oczkosia syn aktora jednak nie będzie pomijany przy kolejnych zawodowych wyzwaniach.
Mirosław Oczkoś jest właścicielem firmy doradczo-szkoleniowej "OCZKOŚ PERFECT IMAGE". Określa się mianem "doradcy i mentora wizerunkowego ludzi biznesu, polityki, show-biznesu". To również wykładowca akademicki. Prowadzi zajęcia w Podyplomowym Studium Public Relations przy Kolegium Gospodarki Światowej w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku. Ma na koncie również kilka książek na temat wystąpień publicznych i budowania wizerunku. Chodzi o takie pozycje, jak m.in.: "Abecadło mówienia", "Sztuka Poprawnej Wymowy, czyli o Bełkotaniu i Faflunieniu" czy "Paszczodźwięki. Mały poradnik dla wielkich mówców".