W czterech odcinkach randkowego show wszystkie spotkania, które Doda odbyła z wybranymi dla niej kandydatami, okazywały się rozczarowaniem. Choć artystka przyznała, że z niektórymi z ośmiu mężczyzn mogłaby zobaczyć się ponownie, póki co serce nie zabiło jej mocniej dla żadnego z nich. W "Doda. 12 kroków do miłości" Rabczewska odbywa również sesje z psychologiem, które mają pomóc jej zrozumieć, dlaczego do tej pory nie miała szczęścia w miłości. Niektóre spotkania z Leszkiem Mellibrudą są dla wokalistki dość bolesne.
Pierwszy mężczyzna, którego Doda zaprosiła na randkę w piątym odcinku show, zaczął niestety od wpadki. Jarek poinformował wokalistkę, że chce zaprosić ją w wyjątkowe miejsce i poprosił, żeby ubrała się elegancko i seksownie. Rabczewskiej się to nie spodobało.
Przyjdę w worku na śmieci. Co to w ogóle ma znaczyć? - odgrażała się po zakończeniu rozmowy.
Mimo to Doda zgodnie z instrukcją założyła elegancką łososiową sukienkę i buty na wysokim obcasie. Randka odbyła się na Mazurach w domu należącym do mężczyzny. Kandydat do serca wokalistki bardzo się postarał i stolik na ich wspólną kolację ustawił nad basenem. Zatrudnił nawet przygrywającego im pianistę. Niestety musiał mierzyć się z kolejnym problemem - Doda przyznała, że ostatni posiłek je o 19:00.
Dobrze mi się z nim rozmawiało. Było mi szkoda kucharza, ale była 21:00, nie jem o tej porze i koniec - relacjonowala później psychologowi.
Mężczyzna wywarł na Dodzie na tyle dobre wrażenie, że zdecydowała się zrobić wyjątek i zajadała się przygotowanymi dla niej potrawami. Rozmowa rzeczywiście dobrze się układała, a Jarek ujął wokalistkę tym, że rzeczywiście był nią bardzo zainteresowany. Problemy zaczęły się, gdy mężczyzna zaproponował Rabczewskiej lampkę wina. Zgodziła się, chociaż później przyznała psychologowi, że wyczuła niepokojące sygnały.
Miałam chłopaka, który miał problemy z alkoholem (...). On mnie uczulił na pewne rzeczy, które tu usłyszałam - wyznała.
Jednak nie kwestia alkoholu przekreśliła dalszą relację artystki z Jarkiem. Okazało się, że mężczyzna siedział w więzieniu. Nie powiedział jednak, dlaczego.
Nie chce mieć problemów przez facetów (...). Nie wiem, za co siedział. Zabrakło mi tej informacji - skomentowała później Doda.
W rozmowie z Mellibrudą Rabczewska zaznaczyła, że nie zamierza więcej związać się z kimś, kto wdaje się w konflikty z prawem. Płacząc, przyznała, że wystarczająco dużo wycierpiała przez drugiego męża.
Na drugą randkę pochodzący z Kalifornii Michael zaprosił artystkę nad Wisłę. Doda przyznała, że w dniu spotkania czuła się na tyle nieatrakcyjnie i niekomfortowo, że rozważała odwołanie go. Z pomocą przyszli jednak jej znajomi, których zabrała ze sobą. Michael ma 48 lat, chociaż wokalistka była przekonana, że jest w jej wieku. Szybko złapali kontakt, bo okazało się, że mężczyzna, tak jak ona, kocha sport. Dla Dody najważniejsze było jednak, że nie miał pojęcia, kim ona jest.
Jest dojrzałym mężczyzną. To jest facet już ukształtowany. Po drugie mnie nie zna - powiedziała psychologowi.
Doda przyznała, że od dłuższego czasu rozważa spotykanie się z ludźmi z zagranicy, aby nie wykorzystywali tego, że jest osobą medialną. Niestety - w przypadku Michaela ponownie problemem okazał się fakt, że mężczyzna często zagląda do kieliszka.
Jestem załamana. Wszyscy chleją. Chyba pójdę do klasztoru - skomentowała.
Wybrany przez ekspertów kandydat bardzo postarał się przed randką z gwiazdą. Przygotował dla niej sześć prezentów, a do każdej z nich dołączył kartkę, w której napisał coś osobie. Ten gest bardzo spodobał się Dodzie. Największa niespodzianka spotkała ją jednak, gdy wróciła do domu. Okazało się, że na dnie torby znalazła czterometrowy skórzany pejcz.
Mój stosunek do sado maso? Bardzo dobry. Lubię ostry seks - wyznała psychologowi.
Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy wokalistka spotkałaby się ponownie z Michaelem. Ona sama nie poruszyła tej kwestii, komentując jedynie, że boi się, iż po wszystkich spotkaniach nie będzie w stanie wskazać aż czterech najbardziej udanych randek.