Trinny Woodall i Susannah Constantine to brytyjskie stylistki, które były gospodyniami takich programów jak "Trinny & Susannah rozbierają", "Jak się nie ubierać", a także "Trinny & Susannah ubierają Amerykę". W Polsce popularność zyskały za sprawą TVN-owskiego show "Trinny & Susannah ubierają Polskę". Kobiety na całym świecie pokochały ten duet i chętnie stosowały się do stylizacyjnych wskazówek, które pojawiały się nie tylko w ich programach, lecz także w książkach. Jedną z nich przypomniała blogerka @przystanekurodapl i jak słusznie zauważyła, "jak możemy kochać swoje ciała, skoro dorastałyśmy, czytając takie porady?".
W książce "Jak się nie ubierać. Zasady" Trinny i Susannah zdecydowanie nie owijały w bawełnę.
I nawet jeśli jest w tych opisach "humor z jajem, z dystansem", to i tak chyba coś poszło o krok za daleko - czytamy w poście blogerki @przystanekurodapl.
Trudno nie zgodzić się z jej słowami. Stylistki w większości modowych wskazówek używały dosadnych określeń dotyczących wyglądu kobiet. Idealnym na to przykładem jest jedna z porad znajdująca się w rozdziale zatytułowanym "Grube ramiona".
Rękawy z bufkami powodują, że zamiast jednej tłustej parówki mamy w tym miejscu dwie - napisały Trinny i Susannah.
W tym samym rozdziale znajdziemy kolejną "złotą radę" dotyczącą sukienek.
Ludzie będą się zastanawiali, w jaki sposób to gigantyczne cielsko zdołało się przecisnąć przez niewielkie otwory.
Trinny i Susannah były również bezlitosne dla szczuplejszych kobiet oraz takich, które mają mniejszy biust.
Suknia ciasno opinająca kościste ciało nie jest sexy - jest rozczarowaniem.
Cienkie delikatne dzianiny przywierają do ciała, dając efekt mokrego podkoszulka, który eksponuje dwie rodzynki zamiast dwóch dojrzałych brzoskwiń.
Jeśli jesteś płaska jak deska, powinnaś nosić ubrania sięgające wysoko pod szyję.
Stylistki miały również wskazówki dla kobiet, których - jak to same określiły - "defektem" są krótkie nogi. Jakich zatem ich zdaniem sukienek powinny unikać takie osoby?
Zbyt obcisłych, opinających pupę. Wystawiając całemu światu twój straszliwy sekret: siedzenie, które niemal wlecze się po podłodze.
Takich przykładów można znaleźć jeszcze więcej. Publikacja w Wielkiej Brytanii pojawiła się w 2002 roku, a w Polsce ukazała się dziewięć lat później.
Post, w którym blogerka @przystanekurodapl przypomniała fragmenty książki, zachęcił do dyskusji wiele osób. W sekcji komentarzy internautki chętnie dzieliły się przemyśleniami na temat porad stylistek i przy okazji nie kryły oburzenia z powodu treści, której pojawiły się w książce.
Naprawdę ktoś dopuścił do druku taki hejt? Przecież to nawet nie są porady, to regularny pojazd po osobach z pewnymi cechami.
Później zdziwienie skąd kobiety mają kompleksy. Jak takie głupoty im się wmawiało przez lata.
Toż to świetne zasady, aby popaść w kompleksy i kultywować je latami.
Co za masakryczne porady? To idealny przykład body shamingu - czytamy na Instagramie.
To zjawisko polegające na zawstydzaniu złośliwymi lub niewybrednymi komentarzami na temat czyjegoś wyglądu. Są to także nierealne oczekiwania, że zawsze należy wyglądać doskonale.