Marcelina Zawadzka, chociażby ze względu na fakt, że zna Maffashion i Sebastiana Fabijańskiego, starała się nie oceniać ich postępowania. Zaznaczyła jednak, że to przykre, że sprawa zdobyła medialny rozgłos, bo "ich synek to kiedyś przeczyta".
Marcelina Zawadzka w rozmowie z Pomponikiem przyznała, że sama kiedyś została bardzo zraniona, jednak z perspektywy czasu cieszy się, że nie opowiedziała o sprawie w mediach. Wie, że Internet nie zapomina i karmi się dramatycznymi historiami gwiazd i celebrytów. A w przypadku Maffashion i Fabijańskiego jest czym, bo od wywiadu aktorka w Pudelku na jaw wychodzą coraz to nowsze fakty z ich życia. Domysłów jest jeszcze więcej.
Znam Maff i znam Sebastiana. Powiem tak: Miałam możliwość powiedzenia oficjalnie o tym, jak mnie kiedyś ktoś bardzo skrzywdził i cieszę się, że tego nie zrobiłam. Było mi przykro, ale cieszę się, że zatrzymałam to dla siebie. Potem było: O, Marcelina, znowu jest sama, ale to nieważne. Tutaj wszystko wyszło i to jest ten problem.
Zawadzka zdradziła jednocześnie, że wie więcej na temat samopoczucia blogerki w tym trudnym czasie, ale nie zamierza zdradzać szczegółów.
Ja już na myśl o tym się zaczynam empatycznie stresować i to jest przykre, że ich synek to kiedyś przeczyta. Ich bym chciała zostawić w spokoju. I tak wszyscy się tym karmią. Czuję, że oni to przeżywają. Mam przyjaciółkę wspólną, która jest blisko z Maffashion, ale nic nie powiem.
Maff i Fabijański docenią dyplomatyczność koleżanki?
Zobacz też: Maffashion milczy, choć ludzie pytają. Teraz wrzuciła zdjęcie i nagranie