Więcej informacji i ciekawostek ze świata show-biznesu znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Katarzyna Bosacka regularnie dzieli się w mediach społecznościowych trikami na to, jak robić tanie i przemyślane zakupy. Jakiś czas temu poruszyła temat "paragonów grozy", które opiewały na kwotę ponad pięćdziesięciu złotych za trzy gofry. W czasie szalejącej inflacji wyższe ceny da się oduczyć niemalże na każdym kroku - od produktów spożywczych, po różnego rodzaju usługi. Podwyżki nie ominęły również wakacyjnych kurortów nad polskim morzem. Tym razem Bosacka poruszyła temat opłat za skorzystanie z toalety. Poziom absurdu przekroczył jakąkolwiek skalę!
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy wiedzą wszystko, a najwięcej o tym, co warto jeść. Niektóre rady są śmieszne, ale inne wręcz niebezpieczne
Katarzyna Bosacka opublikowała na Instagramie dwa porównawcze zdjęcia, które przedstawiały ceny za skorzystanie z toalety na Helu. Na jednym z nich widnieje jednorazowa opłata w wysokości czterech złotych. Na kolejnej fotografii można zaobserwować wpływ inflacji, gdyż cena wzrosła o złotówkę. Dziennikarka zwróciła się do internautów z prośbą o uważne przeczytanie informacji nad cennikiem. Jak się okazało, ceny zmieniają się nawet o dwa złote w zależności od wielkości męskiego przyrodzenia.
Wszystko drożeje, nawet jednorazowe wejście do toalety na Helu. Dobrze przyjrzyjcie się napisom powyżej - opłata zależy od wielkości przyrodzenia. Ktoś miał wyobraźnię - napisała dziennikarka.
Fani w komentarzach nie ukrywali zaskoczenia poziomem absurdu. Pojawiły się głosy twierdzące, że inflacja zrobiła swoje, a nad morzem bezpośrednio dotyka mężczyzn.
Przez inflację panom penisy zmaleją.
To jest chore i cena też.
I każdy będzie płacił oczywiście siedem złotych - czytamy.
Zastanawiamy się, w jaki sposób właściciele publicznych toalet będą weryfikować, jak wysoką opłatę pobrać od klientów.