Jacek Łągwa był poważnie chory. Cudem przeżył. "Wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia"

Jacek Łągwa zyskał sławę, tworząc u boku Michała Wiśniewskiego zespół Ich Troje. Artysta w życiu musiał pokonać wiele przeciwności. Niedawno miał poważne problemy zdrowotne. - Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłem - wyznał muzyk.

Więcej ciekawostek z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jacek Łągwa poświęcił się muzyce. Jest kompozytorem, instrumentalistą i wokalistą. Wiele razy mówił szczerze o tym, że życie dość mocno go doświadczyło. Okazuje się, że niewiele brakowało, żeby je stracił. U artysty wykryto tętniaka mózgu. Podzielił się wspomnieniami z początków choroby.

Zobacz wideo Polska na Eurowizji. Przypominamy najciekawsze występy [Popkultura Extra]

Jacek Łągwa o tętniaku: Zabroniono mi wstawać z łóżka

Muzyk opowiedział dziennikarzom Plejady o dniu, w którym pojawiły się u niego pierwsze objawy.

To była dziwna sytuacja. Razem z Karoliną byliśmy na Kubie. Wróciliśmy do kraju, trochę jeszcze poimprezowaliśmy i poszliśmy spać. W środku noc zaczął strasznie boleć mnie łeb. Wyłem z bólu. W życiu czegoś takiego nie czułem - stwierdziła.

Ponieważ właśnie wrócił z egotycznego urlopu, założył, że powodem tych objawów może być malaria. Pojechał do szpitala zakaźnego, jednak nie przyjęli go na oddział. Lekarz pierwszego kontaktu zdiagnozował u niego grypę kolumbijską i przepisał leki. Po ich zażyciu ból ustąpił, dlatego Łągwa zdecydował się pójść do klubu. Kiedy napił się alkoholu, ból powrócił ze wzmożoną siłą.

Stawiłem się natychmiast w szpitalu i powiedziałem, że na pewno mam malarię i już nie dam się odesłać do domu - wspominał.

Tym razem lekarze go przyjęli.

Zamknęli mnie w izolatce i zrobili mnóstwo badań, które nic nie wykazały. W końcu lekarz zadecydował o wysłaniu mnie na punkcję kręgosłupa. Okazało się, że w płynie mózgowo rdzeniowym mam ślady krwi. Zabroniono mi wstawać z łóżka. Szybko zabrano mnie na tomografię, po której wyszło, że mam tętniaka mózgu. Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłem - wyznał gwiazdor "Ich Troje".

Podróż i styl życia artysty mogły kosztować go utratę życia.

Po moim powrocie z Kuby tętniak był już napuchnięty, a ja wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia. Powinien mnie trafić szlag na miejscu - stwierdził.

Po kilku miesiącach tętniaka usunięto. Jacek Łągwa nie ma żadnych poważnych skutków ubocznych, ale zdarzają mu się problemy z koordynacją ruchu rąk. Dostrzega to zwłaszcza grając na instrumentach, ale, jak twierdzi, potrafi to opanować i nie musi rezygnować z muzyki.

Więcej o: