Bądź na bieżąco. Więcej o programie "Top Model" przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jesienią wystartuje 11. edycja programu "Top Model", w którym można spełnić marzenie o zostaniu profesjonalną modelką czy modelem. Format zmienił się na przestrzeni lat. Z początku do programu mogły zgłaszać się jedynie dziewczyny. Od czwartej edycji swoją szansę dostali również mężczyźni. Jednak główna nagroda pozostaje ta sama, czyli kontrakt z agencją reprezentującą modeli. Program zapewnił lepszy start w karierze m.in. Karolinie Pisarek, Klaudi El Dursi czy Karolinie Gilion, choć te dwie ostatnie, zamiast na pokazach, można zobaczyć w roli prowadzących dwóch najgorętszych reality show w Polsce. Z okazji zbliżającej się kolejnej edycji, producenci postanowili zaprosić do udziału Ukrainki Ukraińców.
Na oficjalnym profilu programu na Instagramie, oprócz informacji po polsku, pojawił się najnowszy post z informacją o castingach w języku ukraińskim. Warto dodać, że w poprzednich edycjach "Top Model" pojawiały się już osoby z Ukrainy, np. Wiera Suprunenko, Tamara Subbotko, Misha Czumaczenko czy Sasza Muzheiko.
Okazuje się, że pod postem znalazło się wiele krytykujących inicjatywę komentarzy.
No bo przecież w programie musi być "urzekła mnie twoja historia", to nic, że program jest o modelingu.
Podbijanie oglądalności i pieniędzy na nieszczęściu kobiet uciekających z kraju pogrążonego wojną jest okrutne.
Na bank wygra ktoś z Ukrainy.
Delikatna sprawa...
Znalazły się także opinie bardziej pozytywne.
Co jest złego w tym, że chcą skutecznie dotrzeć do licznej mniejszości narodowej? Powinien być jeszcze post po angielsku, wielu było fajnych uczestników z zagranicy.
O co ten cały hejt? Stacja chce wesprzeć młodych ambitnych ludzi, których spotkało piekło na własnej ojczyźnie.
Podzielacie obawy internautów?