Więcej o kontrowersyjnych sprawach sprzed lat przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Rozpoczął się proces małżeństwa, Borysa i Haliny Ł., które opiekowało się dziennikarzem "Angory" czy "Expressu Ilustrowanego" Bohdanem Gadomskim w ostatnich dniach życia. Borysowi Ł. prokuratura postawiła zarzut narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Mężczyźnie grozi dożywocie, a jego żonie za współudział - do pięciu lat więzienia.
6 marca 2020 roku chory na cukrzycę Bohdan Gadomski został wypisany ze szpitala. Zamieszkał w domu Haliny i Borysa Ł. Małżeństwo wykupiło dla niego insulinę. W wyjaśnieniach składanych przed prokuratorem oskarżeni twierdzili, że nie było recepty na pen, czyli specjalistyczny sprzęt do podawania insuliny. Z tego też powodu wstrzykiwali lek za pomocą jednorazowej strzykawki. Robili to "na oko", co mogło doprowadzić do przedawkowania, a w efekcie do hipoglikemiI i śmierci Gadomskiego.
Mężczyzna po kilkunastu dniach od zamieszkania z rodziną trafił nieprzytomny do szpitala. Po sekcji zwłok placówka złożyła do prokuratury zawiadomienie, podejrzewając, że osoby trzecie przyczyniły się do zgonu. To samo zrobili również przyjaciele Gadomskiego.
Zobacz też: Prokuratura przedstawiła nowe informacje w sprawie śmierci Bohdana Gadomskiego. Zostały postawione zarzuty
Kobieta, która może być współwinna śmierci dziennikarza, przyznała podczas rozprawy, że prokuratura celowo ukrywa fakty, a w postępowaniu są nieprawidłowości i wskazują na to dokumenty. Kolejna rozprawa odbędzie się 11 kwietnia. Jednocześnie toczy się sprawa spadkowa, w którą są włączeni Halina i Borys Ł. i opiekunka Gadomskiego.