Więcej na ten temat przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jerzy Szperkowicz urodził się w Wilnie w 1933 roku. Pracę jako publicysta rozpoczął jeszcze przed ukończeniem studiów dziennikarskich. Pisał dla "Kultury", "Życia Warszawy", "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego".
Był wybitnym dziennikarzem docenianym przez czytelników. W ubiegłym roku premierę miała jego książka "Wrócę przed nocą. Reportaż o przemilczanym". Szperkowicz opowiedział w niej historię swoich rodziców, którzy zostali zamordowani przez sąsiadów. Marzył, by odnaleźć miejsce pochówku najbliższych krewnych.
To ostatnie wspomnienie, ostatni obraz mamy. Karmi piersią moją malutką siostrzyczkę. Potem wychodzi, w pośpiechu. Do Danusi, starszej siostry, mówi, że wróci przed nocą - pisał Szperkowicz.
Dziennikarz chciał kontynuować reportaż. Planował wrócić na tereny obecnej Białorusi, by ustalić, gdzie sąsiedzi pochowali jego rodziców. Niestety, nie zdążył.
Hannę Krall, wieloletnią partnerkę i żonę, poznał w pracy. W latach pięćdziesiątych oboje pisali dla "Życia Warszawy". Para pobrała się w 1959 roku i to właśnie autorka "Zdążyć przed Panem Bogiem" potwierdziła w rozmowie z PAP wiadomość o śmierci męża.
Jerzy Szperkowicz, który w naszym, młodszych reporterek i reporterów towarzystwie, podając wino własnej roboty lub szaszłyk po gruzińsku, nie mówił na żonę inaczej niż Haneczko. "Czy możesz mnie nie nazywać Haneczką?!" - broniła się nasza legenda. "Ależ Haneczko, jesteśmy wśród swoich" - napisał Mariusz Szczygieł w pożegnalnym wpisie na Facebooku.
Rodzinie i najbliższym składamy najszczersze kondolencje.