Magdalena Stępień wykazuje się niezwykłym heroizmem w walce o życie zaledwie półrocznego syna, jednak w ostatnim czasie, na domiar złego, musi mierzyć się z krytyką internautów. Pomocną dłoń wyciągnęła w stronę byłej uczestniczki "Top Model" Anna Lewandowska, która skontaktowała się z lekarzem pracującym w jednym z izraelskich szpitali. Stępień ma polecieć z synkiem na innowacyjną terapię do Izraela. Kuracja jest bardzo kosztowna, a Magda podkreśliła, że zarówno ona, jak i ojciec dziecka nie dysponują takimi funduszami. Natomiast sytuacja finansowa Jakuba Rzeźniczaka wygląda zupełnie inaczej na Instagramie. Teraz Magdalena Stępień wyjawiła, jak wygląda wysokość jej zarobków.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tomasza Komendę wrobiono w zabójstwo, a "Masa" wsypał gangsterów. Te historie wstrząsnęły Polską w XXI wieku
Magdalena Stępień nie ukrywała, że sprzedałaby wszystko, aby zapewnić choremu synowi dostęp do jak najlepszej opieki medycznej. Była partnerka Jakuba Rzeźniczaka zorganizowała internetową zbiórkę pieniędzy. W zaledwie kilka godzin udało jej się zebrać kwotę opiewającą na ponad 450 000 złotych. Po krytyce internautów, którzy zauważyli, że Jakub Rzeźniczak prezentuje w mediach społecznościowych luksusowy tryb życia, zablokowano zbiórkę. Nie zabrakło głosów twierdzących, że piłkarz powinien zapłacić za terapię dla Oliwiera.
Stępień postanowiła odpowiedzieć na zarzuty internautów, którzy zauważyli, że niedawno przebywała z synem w egzotycznej podróży. Modelka w wywiadzie dla "Co za tydzień" przyznała, że zrobiła co mogła, by samodzielnie zebrać jak najwięcej pieniędzy.
Dałam wszystko, co miałam. Wystawiłam ubrania na sprzedaż, wyjęłam wszystkie oszczędności, których nie było wiele. Ludzie piszą, żebym sprzedała mieszkanie i samochód. Gdybym miała, sprzedałabym wszystko bez zastanowienia - wyznała.
Przyznała, że aktualnie utrzymuje się z alimentów, jakie co miesiąc otrzymuje od Jakuba Rzeźniczaka.
Nie pracuję, od kiedy urodził się Oliwierek, więc nie zarabiam. W ostatnich miesiącach żyłam z trzech tys. alimentów - dodała.
Magdalena Stępień wyznała, że dostępne w Polsce metody leczenia dają zaledwie dwa procent szans na przeżycie dla małego Oliwiera, dlatego zamierza zrobić wszystko, co w jej mocy, by go uratować.