Więcej o Eurowizji 2022 przeczytasz na Gazeta.pl
19 lutego odbędzie się koncert, podczas którego widzowie i jurorzy wybiorą utwór, który powinien reprezentować nasz kraj w konkursie Eurowizji w Turynie. Do narodowych preselekcji zakwalifikowało się dziesięciu artystów, którzy zgłosili swoje propozycje w regulaminowym terminie, czyli do 20 listopada 2021 roku. Istnieje jednak spora część, która nie dotrzymała terminu, a mimo tego chciałaby spróbować swoich szans w konkursie. W sieci zaczęły pojawiać się informacje, że stacja w związku z tym planuje wręczyć tzw. dzikie karty. O przyznanie takowych walczą w szczególności fani Dody, która zgłosiła swoją piosenkę zbyt późno.
Jak dowiedział się Jastrząb Post, TVP nie bierze pod uwagę wręczenia dzikich kart. Do eliminacji zakwalifikowali się artyści, którzy dopilnowali zgłoszenia swojej piosenki w wyznaczonym czasie.
W preselekcjach wystąpi dziesięciu artystów, których nazwiska ogłoszono w piątkowym wydaniu "Pytania na śniadanie". Nie zostaną wręczone dzikie karty. Nie było nawet takich planów. Do eliminacji zakwalifikowały się tylko utwory zgłoszone do 20 listopada włącznie i żadnych dzikich kart nie będzie.
Osoba z otoczenia TVP dodała również, że używanie marki Eurowizji do własnej promocji to "nachalne lansowanie się na fake newsach". Ciężko nie zauważyć, że informacje o przyznaniu dzikich kart pojawiły się w mediach głównie przy okazji piosenki "Fake Love" Dody, która miała zgłosić utwór poza wyznaczonym terminem.
Nachalne lansowanie się na fake newsach związanych z Eurowizją to tylko dowód ma siłę marki, jaką jest telewizja publiczna - czytamy w portalu.
Kto w tym roku ma szanse na wyjazd do Włoch? W polskich preselekcjach konkurować będą:
Macie swoich faworytów?