Więcej na temat awantur z udziałem gwiazd przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Katarzyna Glinka wyjechała na czas przerwy świąteczno-noworocznej do Szczyrku, gdzie razem z rodziną szaleje na nartach. Mimo bajkowej scenerii i odpoczynku od pracy aktorka znów ma zszargane nerwy. Wszystko przez awanturę z nieznajomym mężczyzną.
Katarzyna Glinka jechała gondolą znajdującą się przy jednym ze stoków. To właśnie tam doszło do ostrej wymiany zdań między gwiazdą "Barw szczęścia" a przypadkowym współpodróżującym. Mężczyzna nie chciał się zgodzić na zamknięcie kapsuły, podczas gdy Katarzynie Glince było bardzo zimno. Aktorka opisała wszystko na Instagramie.
Jadąc gondolą, dodam, że przy temperaturze -10 st., zasunęliśmy pokrywę, żeby się ogrzać. Zapytaliśmy innych, większość była na tak, jednak jeden Pan tonem nieznoszącym sprzeciwu podniósł osłonę i rzucił, że w tych czasach nie ma na to zgody - relacjonowała.
Gwiazda nie chciała dać za wygraną, a mężczyzna miał wpaść w prawdziwy szał.
Jestem zmarzluchem, więc te kilka minut bezruchu w niskiej temperaturze, owiana chłodnym wiatrem zwykle powoduje, że totalnie zamarzam. Zatem zamknęliśmy kapsułę w trosce o zdrowie. Powiedział – cytuję, że "takie chuchra jak my pierwsi wymrą od tej zarazy". Padło dużo epitetów, wyrazów na "K" na "Ch" – okazało się, że zna nas na tyle dobrze, że wie, że jesteśmy debilami i jeszcze życzył, żeby nas powykręcało - opowiadała.
Katarzyna Glinka i jej ukochany, Jarosław Bieniecki, który towarzyszył jej na stoku, nie odpowiedzieli na te zaczepki i na koniec... złożyli agresywnemu mężczyźnie życzenia.
Wysiadając z kolejki, przekazaliśmy panu życzenia zdrowia, szczęścia i pomyślności w Nowym Roku… Właściwie Jarek, bo ja miałam ochotę włożyć Panu szpilkę, żeby mu trochę zeszło powietrze… żeby się tak strasznie nie nadymał, bo to szkodzi zdrowiu, o którym tyle mówił - skwitowała aktorka.
Dobrze zareagowała?