Więcej na temat gwiazd polskiego show-biznesu na stronie głównej Gazeta.pl
Dorota Naruszewicz w marcu 2020 roku poinformowała, że podjęła bardzo trudną decyzję i oddała mamę do domu opieki. Kobieta choruje na Alzheimera i potrzebuje stałej opieki.
Wciąż biłam się z myślami, ale widziałam też, jak troskliwie się nią tam zajmują. To dobrze wypłynęło również na moją psychikę. Teraz lubię tam przyjeżdżać i po prostu cieszyć się towarzystwem mamy - mówiła wówczas magazynowi "Na Żywo".
Naruszewicz odwiedzała mamę, kiedy tylko mogła i gdy luzowane były obostrzenia związane z pandemią COVID-19.
Teraz ze względu na trudną sytuację pandemiczną domy opieki nie pozwalają na wizyty. Naruszewicz nie będzie mogła więc spotkać się z mamą w Boże Narodzenie.
Miejsce, w którym mama przebywa, znów jest od kilku tygodni zamknięte dla odwiedzających. Jesteśmy rzecz jasna w ciągłym kontakcie, możemy przekazywać prezenty, ale nie zastąpi to spotkania - powiedziała tygodnikowi "Dobry Tydzień".
Aktorka przyznała, że jej mama przez chorobę nie zdaje sobie sprawy, że nadchodzą święta.
Paradoksalnie w tej odciętej od rodziny sytuacji, ta choroba jest dla niej parasolem ochronnym. Na pewno osobom w pełni świadomym trudno Boże Narodzenie przetrwać z dala od bliskich - czytamy.
Gwiazda "Klanu" na Instagramie chętnie dzieli się z fanami przemyśleniami na temat świąt i tym, jak się do nich przygotować. Ma garść rad, jak przetrwać je bez nerwów.
Obniżyć własne oczekiwania co do świąt, nie wymagać od siebie zbyt dużo i zapomnieć o perfekcji. To nie są puste słowa, nie. Dorzucę jeszcze jedno ważne zadanie: usiąść na pół godziny z kartką i długopisem i wypisać sobie, co i do kiedy należy zrobić. Nic odkrywczego, ale wykonanie tego mini zadania niezwykle ułatwia życie (nie tylko przed świętami), ale i obniża stres. Po prostu widzimy, co nas czeka, nie ma chaosu (no, jest go mniej) - radzi.
Aktorka w marcu poinformowała o rozwodzie. Podpowiada więc też tym, których czekają pierwsze święta po rozstaniu.
Jak nie wiem co zrobić, niefajne emocje zaczynają się wkradać, jakiś supeł goryczy wiąże się wokół gardła, wtedy zapala mi się czerwona lampka: rób tak, żeby dzieciom było dobrze. A kiedy im jest dobrze? No chyba wtedy gdy my, nieudani małżonkowie, ale wciąż rodzice, dajemy im do zrozumienia, że panujemy nad sytuacją, że ta Wigilia, inna niż wcześniejsze, jest przemyślana przez nas i oboje się na nią godzimy, że jako dorośli radzimy sobie z tą sytuacją.
Aktorka radziła też, by nie bać się pomocy psychologa i jeśli jest taka potrzeba, korzystać z niej.