Więcej znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
5 listopada w Houston odbył się koncert Travisa Scotta, który zgromadził na widowni 50 tys. osób. Wśród publiczności rozegrał się prawdziwy horror - napierający tłum stratował kilkadziesiąt osób, wskutek czego dziesięć z nich zmarło. Najmłodsza z ofiar miała dziewięć lat, a najstarsza 27. Jak podało CNN, do sądów trafiło łącznie ponad 140 pozwów zarzucających organizatorom liczne zaniedbania.
Do sądu wpłynął także zbiorowy pozew na 10 miliardów dolarów w imieniu 1547 uczestników koncertu z 5 listopada. Jak podaje CNN, raper w większości odpiera te zarzuty, twierdząc, że nie wiedział, jakie wydarzenia rozgrywają się wśród publiki, kiedy był na scenie. Zachowanie Scotta ocenił prawnik reprezentujący rodziny ofiar i uczestników festiwalu James Lassiter.
Ucieczka Travisa Scotta od odpowiedzialności za stworzenie śmiertelnej sytuacji bez wyjścia jest haniebna. Pokazuje w mediach społecznościowych, że przeżywa żałobę, a jednocześnie płaci prawnikom, aby przekonywali ofiary, że nie zasługują na nic więcej niż symboliczną kwotę pokrywającą organizację pogrzebów - ocenia Lassiter.
Partnerka Scotta, Kylie Jenner, podkreśliła w opublikowanym oświadczeniu, że wokalista dba o swoich fanów i jeszcze raz zaznaczyła, że obydwoje nie byli świadomi tego, co się wydarzyło. Internauci nie uwierzyli w jej słowa, a nawet wytknęli milionerce kłamstwo. Na InstaStories Jenner pojawiła się relacja z koncertu partnera, na której można było zauważyć stojącą karetkę.