Więcej na temat zespołu policystycznych jajników na stronie głównej Gazeta.pl.
Sandra Kubicka od dawna mówi głośno o swojej walce z PCOS (zespołem policystycznych jajników). Swoją walkę o zdrowie opisuje na Instagramie, gdzie skupia społeczność kobiet o podobnych problemach.
Sama wypłakałam mnóstwo łez i wiem jak bardzo potrzebne są te słowa. Nie wiedziałam nawet ze coś takiego istnieje dopóki mama nie powiedziała „Sandra idź do ginekologa i zbadaj się pod kątem policystycznych jajników." Pamiętam ten okropny czas niewiedzy. Nie życzę tego nikomu - wspomina na Instagramie.
Gwiazda wiele razy opowiadała już o doświadczeniach sprzed diagnozy. Jej ciało nagle zaczęło się zmieniać, co odbiło się na karierze modelki.
Miałam bulwy podskórne, które pękały i bolały. Zaczęły mi rosnąć włosy w dziwnych miejscach. Takie twarde jak u mężczyzny. (…) Nie miałam też miesiączki, ale nie miałam jej przez całe życie – opowiedziała w Dzień Dobry TVN.
Później modelka doprecyzowała, że pierwsza miesiączka pojawiła się, kiedy była nastolatką, ale nigdy nie miała cyklu owulacyjnego jak u zdrowej, dorosłej kobiety. Najtrudniejsza informacja związana z PCOS dotyczyła macierzyństwa.
Informacja o tym, że nie mogę zajść w ciążę i mieć dziecka, są bardzo przykre dla mnie, biorąc pod uwagę, że to moje największe marzenie, by zostać mamą. (…) Mam 80 proc. ryzyko, że nie zajdę w ciążę, albo jak zajdę, to poronię. Jestem tego świadoma i muszę się przyzwyczaić do tej myśli - wyznała.
Niedawno jednak pojawiło się „światełko w tunelu". Kubicka pochwaliła się na Instagramie zdjęciami z USG i ogłosiła, że pojawiła się u niej owulacja. Na poprawę stanu zdrowia miał wpłynąć zmieniony tryb życia oraz odpowiednio dobrane leki.