Kilka dni temu doszło do śmiertelnego wypadku na trasie Barczewo-Jeziorany na Mazurach, w którym zginęły dwie kobiety. Uczestnikami tragicznego zdarzenia byli goście weselni influencerki Martyny Kaczmarek, która nagrała później InstaStories. Kobieta za przyczynę wypadku uznała starsze auto ofiar zdarzenia, czym wywołała skrajne reakcje. Później tłumaczyła, że nie miała tego na myśli, ale niesmak pozostał.
Teraz głos zabrał kierowca drugiego samochodu.
Choć Kaczmarczyk winą za tragedię obarczała ofiary, to policja uważa inaczej. Funkcjonariusze podejrzewają, że to właśnie przyjaciel influencerki spowodował wypadek. Mężczyzna zabrał głos i na InstaStories odniósł się do tragedii. Nie widać po nim skruchy, w ohydny sposób zrzuca winę na ofiary. Jego nagranie rozpowszechnił na Twitterze m.in. Jan Śpiewak, który zdobył tylko fragment z trwającego prawie 10 minut materiału.
Uświadommy sobie kochani, bo wszyscy mówią o tym, że tak, że nadmierna prędkość, że brawura, że telefony komórkowe, że pijani kierowcy, ale zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi dlatego te kobiety zginęły - mówił kierowca, który brał udział w wypadku.
To jednak nie wszystko. Skupił się na osobach, które kupują tanie samochody:
No i cieszysz się, że kupiłeś sobie auto za trzy tysiące? A nie lepiej wziąć kredyt, pożyczyć od kogoś kasę, poczekać, uzbierać i kupić auto bezpieczne? Zastanówmy się, naprawdę - mówił w sposób arogancki.
Internauci przeprowadzili swoje śledztwo, by ustalić, kim jest mężczyzna. Okazuje się, że to zawodowy adwokat. Ma prywatne konto, jednak podał adres strony kancelarii, w której pracuje. Specjalizuje się w prawie karnym. "Profesjonalista i perfekcjonista w pracy. Po godzinach człowiek obdarzony nietuzinkowym poczuciem humoru i niecodziennymi zainteresowaniami" - opisuje siebie.
Choć mężczyzna usunął już nagranie ze swojego profilu, to krąży ono po sieci. Śpiewak opublikował także inne materiały z profilu kierowcy, na których m.in. widać, że nagrywa InstaStories w samochodzie i nie patrzy na drogę. Dotarł też do publikacji, na której widać, że zdarzało mu się poruszać z nadmierną prędkością - 200 kilometrów na godzinę na drodze ekspresowej S8 (według przepisów nie można przekraczać 120 kilometrów na godzinę). Użytkownicy Twittera dopatrzyli się na zdjęciu także świecących kontrolek, które świadczą o problemach technicznych samochodu.
Sprawą zainteresował się m.in. poseł Sebastian Kaleta, który zgłosił nagranie do odpowiednich organów. Tłumaczy, że "wypowiedź, jej kontekst oraz treść jak najbardziej mogą i powinny być przedmiotem analizy dyscyplinarnej na podstawie kodeksu etyki i przepisów ustawy prawo o adwokaturze".
Szokująca wypowiedź, tym bardziej że padła z ust adwokata. Zleciłem analizę zabezpieczonego nagrania pod kątem odpowiedzialności dyscyplinarnej. Liczę, że podobne działania podejmie sam samorząd adwokacki - poinformował na Twitterze.
Wysłaliśmy wiadomość do biura Rzecznika Dyscyplinarnego Adwokatury z prośbą o komentarz. Do momentu opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.