W najnowszym odcinku "Top Model" podczas jednej z sesji na bootcampie, uczestnicy walczący o bilet do domu modelek, musieli zmierzyć się z leśną sesją, a także zapozować w towarzystwie alpak. Widzowie show zarzucili produkcji wykorzystanie zestresowanych i przestraszonych zwierząt. Sprawę skomentowała właścicielka alpak, która zwróciła uwagę, że produkcja nie przygotowała się do realizacji sesji z żywymi zwierzętami. Oświadczenie wystosowała stacja TVN, ale głos zabrała też Joanna Krupa. Podkreśliła, że osoby pracujące w programie zrobiły, co było w ich mocy, by zwierzęta czuły się komfortowo.
Joanna Krupa dała się poznać jako miłośniczka zwierząt. Modelka i prowadząca "Top Model" jest wielką przeciwniczką noszenia futer (należy do organizacji PETA) i angażuje się w akcje pomocy porzuconym zwierzętom. Po aferze z alpakami w rozmowie z Pudelkiem przyznała, że zawsze zwraca uwagę na zwierzęta, które biorą udział w sesjach zdjęciowych. Dodała, że produkcja zajęła się alpakami i nikt nie zamierzał wyrządzić im krzywdy:
Ja staram się nie brać udziału w sesjach ze zwierzętami, a jeśli taka się wydarzy, bardzo zwracam uwagę i sprawdzam, czy zwierzętom nic się nie dzieje. Tutaj też tak było. Zawsze ufam produkcji, że wiedzą, co robią i ostatnią rzeczą jest chęć zrobienia krzywdy zwierzętom - zaczęła.
Joanna podkreśliła, że ona i Michał Piróg od lat angażują się w przeróżne akcje pomocy dla zwierząt. Przyznała, że produkcja nie dopuściłaby do sytuacji, w której alpaki by się męczyły. Miały one przydzielonych opiekunów, a nagranie z sesji maksymalnie skrócono ze względu na obecność stworzeń.
Wszyscy wiedzą, jak ja i Michał zawsze bronimy zwierząt i wiem, że produkcja nigdy nie doprowadziłaby do sytuacji, w której zwierzęta by się męczyły lub mogły w jakikolwiek sposób ucierpieć. Podczas sesji nad alpakami czuwali opiekunowie, którzy dbali o nie, a czas nagrań został ograniczony do minimum - przyznała prowadząca "Top Model".
Prowadząca przekonała was, że zwierzętami na planie odpowiednio się zaopiekowano?