Po trzecim odcinku "Top Model" zawrzało. Widzom wyraźnie nie spodobał się fakt, że podczas sesji zdjęciowej wykorzystano przestraszone i zestresowane alpaki. Wiemy, co na ten temat sądzą internauci oraz produkcja programu. Do sprawy odniosła się także ich właścicielka.
Jak poinformował portal Interia Kobieta, właścicielka alpak opublikowała wpis na grupie poświęconej zwierzętom na Facebooku. Kobieta ujawniła, jak wyglądała praca na planie show.
Zwierzęta musiały czekać ponad półtorej godziny, by w ogóle wejść na plan, przez co miały dosyć, zanim się tam pojawiły - napisała.
Opiekunka zwierząt uznała, że produkcja "Top Model" potraktowała alpaki jako element scenografii. Zaznaczyła też, że na co dzień zwierzęta potrafią współpracować z ludźmi, jednak na planie były zdenerwowane.
To (...) problem twórców, że wyobrazili sobie piękną scenę, w ogóle nie biorąc pod uwagę specyfiki zwierząt, żadnych konsultacji, przygotowań, choćby właśnie dać możliwość spotkania modeli z alpakami przed sesją, żeby się poznali. Alpaki weszły w już ustawioną scenę w tych paprociach, w grupę obcych dziwnie ubranych ludzi. Źle rozegrane. Ale to telewizja, duża produkcja, za dużo się tam nie podyskutuje - skomentowała.
Wcześniej do sprawy odniosła się również produkcja programu, która zareagowała w ten sposób na falę krytycznych komentarzy. W oświadczeniu, które pojawiło się na Instagramie, możemy przeczytać, że na planie żadnemu zwierzęciu nie stała się krzywda.
Nad alpakami, które pojawiły się na sesji zdjęciowej, czuwali ich opiekunowie. Dla komfortu zwierząt czas nagrań został ograniczony do niezbędnego minimum - czytamy na Instagramie.
Tłumaczenie produkcji nie załagodziło sytuacji, a widzowie nadal nie kryją rozczarowania.