Mateusz Borek przekazał na swoim Twitterze, że współpraca między nim a "Przeglądem Sportowym" została zawieszona. Za decyzję tę odpowiedzialny był redaktor naczelny Onetu.
W opublikowanym przez siebie tweecie Mateusz Borek poinformował, że miał napisać do "Przeglądu Sportowego" kilka słów przed meczem w Zagrzebie. Tymczasem okazało się, że jego publikacje nie będą się już tam ukazywały.
Chciałem, jak w każdą niedzielę, coś napisać na jutro o Radomiaku i Legii przed meczem w Zagrzebiu. Ale mam wolne, bo moje publikacje w @przeglad zostały wstrzymane - czytamy we wpisie, który pojawił się w serwisie w niedzielę 1 sierpnia.
Dziennikarz podał również, że była to decyzja redaktora naczelnego serwisu Onet. Potwierdził to Bartosz Węglarczyk, a jego wypowiedź pojawiła się na Press.pl. Okazało się, że sam poprosił naczelnego "Przeglądu Sportowego", by ten zawiesił współpracę z Borkiem. Było to związane z głośną ostatnio aferą z dyplomami sportowców.
Tak, poprosiłem redaktora naczelnego "Przeglądu Sportowego" o wstrzymanie współpracy z Mateuszem Borkiem. Jak rozumiem z wcześniejszego wpisu Mateusza, to oczekiwał, że w historii o dyplomach sportowców nie wspomnimy o nim, ponieważ współpracuje z Onetem. Gdybyśmy nie poinformowali, że jest częścią śledztwa prowadzonego przez prokuraturę, naruszylibyśmy zasady w gwałtowny sposób. Mateusz wydaje się tego nie rozumieć, w związku z czym mamy tutaj olbrzymią różnicę poglądów co do standardów dziennikarskich - wyjaśnił Węglarczyk.
W opublikowanym przez Onet materiale nie zabrakło bowiem nazwiska Borka. Miał on dziękować naukowcowi przygotowującemu dyplomy, za przesłanie jednego z nich. Dziennikarz odniósł się wtedy do tego. Tłumaczył, że w rzeczywistości nie chodziło o nielegalny dokument.
Z "Przeglądem Sportowym" Mateusz Borek ponowną współpracę rozpoczął w 2020 roku.